Adrian Hunek: zapadła decyzja o powrocie w rodzinne strony
O początkach, o celach na ten sezon, ale także o spojrzeniu na boisko z perspektywy… trenera – mówi Adrian Hunek, kapitan STS Olimpii Sulęcin. - W tym sezonie na pewno będziemy chcieli zająć bezpieczną pozycję i spokojnie patrzeć w przyszłość. Mamy świadomość jak niewiele brakuje, i co musimy poprawić, aby realnie myśleć o 8. lokacie. W tym kierunku będziemy podążać. Nie jest to tylko nasz cel, bo każdy zespół walczy o to, aby znaleźć się w fazie play-off. Nie będzie łatwo. Cieszymy się z każdego zwycięstwa, bo to one pozwalają zbliżyć się nam do naszego celu. Rozwijamy się jako zespół, klub i to na pewno cieszy. Osobiście zależy mi na dalszym rozwoju, zdobywaniu wiedzy, umiejętności i doświadczenia - powiedział środkowy.
HANNA ŁUKOWSKA/STS OLIMPIA SULĘCIN: Swoją przygodę z siatkówką rozpoczął pan w Gubinie. Co skłoniło pana do uprawiania tego sportu?
ADRIAN HUNEK: Tak. Naprawdę pierwszy raz na zajęcia siatkówki poszedłem w ósmej klasie szkoły podstawowej, w moim rodzinnym mieście. Nie potrafiłem nic, a zobaczywszy poziom jaki reprezentują koledzy podczas zajęć siatkówki, trochę mnie zdeprymował. Dwa tygodnie odbijałem o ścianę (jeżeli można to nazwać odbijaniem). Po kilku treningach zrezygnowałem, ponieważ nie mogłem sobie wyobrazić siebie wśród chłopaków tak dobrze grających. Po ukończeniu podstawówki w Krośnie Odrzańskim przeniosłem się do Gubina i tam uczęszczałem do liceum. Nie zamierzałem grać w siatkówkę. Wybrałem to miasto ze względu na szkołę. Na trening siatkówki trafiłem przypadkiem. Podczas gry w piłkę nożną na boisku szkolnym, podszedł do mnie pan, który był instruktorem nauki jazdy i zaproponował mi, abym wybrał się na trening siatkówki w hali Szkoły Rolniczej. Poszedłem na trening juniorów młodszych. Chłopaki trenowali od 5 klasy podstawówki, więc nie muszę mówić co było dalej. Po dwóch tygodniach, znowu na boisku ten sam pan powiedział mi, że jeśli jeszcze raz zobaczy mnie na boisku grającego w piłkę nożną, a nie w siatkówkę inaczej będzie ze mną rozmawiał. Miałem już 2 metry wzrostu i szkoda byłoby zmarnować takie warunki fizyczne. Zacząłem regularnie chodzić na treningi i szybko się uczyłem. Można powiedzieć, że wzrost pomagał mi na treningu, ale wiadomo, że bez opanowania podstawowej techniki w siatkówce wiele się nie osiągnie. Pod okiem trenera Tomka Lasoty oraz Ryszarda Zakrzewskiego stawiałem swoje pierwsze kroki w tym właśnie sporcie.
Juniorskie mistrzostwa Polski, czy może gra w najwyższej klasie rozgrywkowej była przełomowym momentem w pańskiej karierze?
ADRIAN HUNEK: Bardzo dużo nauczyłem się przez lata spędzone w zespole juniorskim w Gubinie. Regularnie udawało się nam awansować do najlepszej ósemki w mistrzostwach Polski. Jako zespół juniorski graliśmy także w 3. Lidze. Grałem też w kadrze wojewódzkiej i tak naprawdę później ten zespół złożony z chłopaków pochodzących z różnych miast, reprezentujący miasto Gubin miał szansę rywalizować na arenie ogólnopolskiej, z takimi drużynami jak Wrocław, Warszawa, Olsztyn czy też Częstochowa. Duża ilość meczów była dla mnie bardzo ważna z tego względu, że dość późno zacząłem trenować. Podczas mistrzostw Polski w Szczecinie mieliśmy trochę pecha, ponieważ już w drugim meczu nasz lider Daniel Mróz skręcił staw skokowy, co przekreśliło w pewnym stopniu nasze szanse na dobrą lokatę. Ostatecznie zajęliśmy 6. miejsce. Był to moment szczególny, ponieważ kończyłem szkołę i po zdanej maturze postanowiłem iść na studia. W Gorzowie Wielkopolskim była Wyższa Uczelnia oraz drużyna pierwszoligowa. Tam właśnie zacząłem przygodę z seniorską siatkówką. Trenerem był Waldemar Wspaniały, a drużyna miała w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników, od których mogłem się uczyć. Od tego momentu zrozumiałem, że siatkówka może być, czymś szczególnym w moim życiu.
Zdobywał pan doświadczenie na plusligowych parkietach w takich zespołach jak AZS Częstochowa czy MKS BANIMEX Będzin. Jak to wpłynęło na rozwój pana gry?
ADRIAN HUNEK: Gra w AZS Częstochowa była dla mnie wyróżnieniem. Dla mnie to był wyjątkowy czas. W pierwszmy sezonie miałem okazję grać z zawodnikami i przeciwko siatkarzom z najlepszych drużyn w Polsce i nie tylko. Wraz z drużyną sięgnęliśmy po złote medale w Pucharze Challenge oraz mogłem zdobywać doświadczenie na parkietach plusligowych. Każdą możliwą szansę na grę próbowałem jak najlepiej wykorzystać. W kolejnym sezonie szansy na grę miałem znacznie więcej i wraz ze Srećko Lisinac tworzyliśmy parę środkowych bloku w zespole AZS-u Częstochowa. Dużo mogłem nauczyć się od trenera Damiana Dacewicza, który również grał na pozycji środkowego. Najpierw był asystentem trenera (AZS-u Częstochowy), a później pierwszym trenerem pierwszoligowym MKS BANIMEX Będzin, z którym wywalczyliśmy awans do PlusLigi. Dwa lata spędzone w Będzinie to także zdobywanie doświadczenia w bardzo mocnym zespole pierwszoligowym oraz PlusLidze. Możliwości do gry były bardzo duże, więc sporo się nauczyłem. Poziom treningów był bardzo wysoki, co pozwoliło mi podnosić swoje umiejętności. Po awansie do PlusLigi i trudnym okresie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej w trakcie trwania sezonu do zespołu dołączył Włoch, trener Roberto Santilli. Mogłem dzięki niemu poznać inną myśl szkoleniową oraz mentalność gry w siatkówkę.
W poprzednim sezonie bronił pan barw MKS-u Ślepska Suwałki. Dlaczego zdecydował się pan na zmianę klubu?
ADRIAN HUNEK: Ostatnie 3 lata reprezentowałem barwy Ślepska Suwałki, gdzie pełniłem również funkcję kapitana. Bardzo dobrze wspominam każdy dzień i jestem zadowolony, z tego co udało się nam osiągnąć przez te lata. Poznałem wielu fantastycznych ludzi oraz zobaczyłem miejsca, do których najprawdopodobniej nigdy bym nie trafił. Suwałki jako miejsce do życia jest bardzo przyjazne. Jednak odległość jaką musiałem pokonać, aby spotkać się z rodziną była zbyt duża i ograniczała się do odwiedzin tylko w czasie świąt. Zapadła decyzja o powrocie w rodzinne strony i szukałem klubu bliżej domu. Pojawiło się kilka propozycji lepszych i gorszych, ale po rozmowach z trenerem Łukaszem Chajcem doszliśmy do porozumienia, że w najbliższym sezonie będę bronił barw Olimpii Sulęcin.
Dodatkowo pracuje pan jako trener szkoląc młodzież. Czy po zakończeniu kariery widzi się siebie na stanowisku trenera?
ADRIAN HUNEK: Praca z młodzieżą daje dużo satysfakcji i radości. Już w Suwałkach zadebiutowałem jako trener młodziczek, później kadetek, juniorek oraz prowadziłem zespół seniorek w 3. Lidze. Zrobiłem kurs trenera PZPS w Warszawie, ponieważ widzę siebie za kilka lat w roli szkoleniowca. Na razie nie ma dla mnie znaczenia, czy prowadzę zajęcia z 10-latkami, czy 18-latkami. Uczę się, jestem otwarty i staram się rozwijać, bo nie ukrywam, że jest to duże wyzwanie, aby być dobrym trenerem. W Sulęcinie prowadzę zajęcia w Olimpia Kids. Próbuję przekazać najmłodszym najważniejsze informację oraz stworzyć warunki do rywalizacji, nie zapominając o dobrej zabawie. Próbuję zachęcać młodzież do uprawiania sportu, bo z doświadczenia wiem, że może to być fajna przygoda w życiu.
Jaki cel macie na trwający już sezon?
ADRIAN HUNEK: W tym sezonie na pewno będziemy chcieli zająć bezpieczną pozycję i spokojnie patrzeć w przyszłość. Mamy świadomość jak niewiele brakuje, i co musimy poprawić, aby realnie myśleć o 8. lokacie. W tym kierunku będziemy podążać. Nie jest to tylko nasz cel, bo każdy zespół walczy o to, aby znaleźć się w fazie play-off. Nie będzie łatwo. Cieszymy się z każdego zwycięstwa, bo to one pozwalają zbliżyć się nam do naszego celu. Rozwijamy się jako zespół, klub i to na pewno cieszy. Osobiście zależy mi na dalszym rozwoju, zdobywaniu wiedzy, umiejętności i doświadczenia.