Bartłomiej Rebzda: nie boimy się grać całym zespołem
Lechia Tomaszów Mazowiecki po 7. kolejkach KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn ma cztery zwycięstwa i trzy porażki na koncie. Dwanaście punktów, które zgromadzili na swoim koncie plasują ich na 6. lokacie w tabeli. W ostatniej serii spotkań tomaszowianie przegrali z Exact Systems Norwid Częstochowa 2:3. - Nie boimy się grać całym zespołem - powiedział Bartłomiej Rebzda, trener Lechii.
O wyjazdowym meczu 7. kolejki przeciwko Exact Systems Norwid Częstochowa
– To był długi mecz. Myślę, że wyrównany. Faktycznie gra falowała, natomiast zespół Norwida postawił w swojej sali trudne warunki. Przede wszystkim byli dobrze dysponowani w polu zagrywki. Nasza przewaga roztrwoniona w pierwszym secie dała chłopakom z Częstochowy szansę na doprowadzenie najpierw do remisu, a później wygranie. To na pewno było budujące, kiedy wyciąga się seta z trzech, a nawet czterech punktów straty. Uwierzyli, że mogą powalczyć i ryzykowali na wysokiej piłce, w zagrywce i to im się opłaciło. Mieliśmy momenty, gdy potrafiliśmy odpowiedzieć, ale były też takie, gdy brakowało nam sportowej odpowiedzi na mocną zagrywkę i to zespół Norwida doprowadzając do tie-breaka osiągnął szybko przewagę, której już nie wypuścili. Nie zrobiliśmy nic. Nie mieliśmy szczęścia, żeby podgonić ten wynik. Próbowaliśmy zaryzykować, ale to nam się nie udało. Przez co niestety wróciliśmy do Tomaszowa Mazowieckiego z porażką, ale taki punkt też trzeba docenić, bo gospodarze zagrali dobry mecz. Myślę, że po analizie spojrzymy na to, że po pierwszym przegranym secie to mogło pójść też w drugą stronę, bo ponownie była zacięta końcówka, którą to my wygraliśmy.
O błędach własnych
– Na pewno doświadczenie to atut w każdym meczu, ale jeżeli dochodzi do końcówki, to po dwudziestym punkcie każdemu ręka może drżeć. Podejmując ryzyko nie trafialiśmy, a zespół z Częstochowy nie wstrzymał tej ręki. Grał odważnie, miał zielone światło w tym spotkaniu. Ustrzegli się błędów w końcówkach. Strzelili mocno zagrywką i skończyli. Przebiliśmy im piłki, chcieliśmy też zaryzykować, jednak obronili się, wyprowadzili kontrataki. Brawa dla nich.
O początku sezonu KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn
- Na początku sezonu przytrafił nam się słabszy moment. Nie nazwałabym tego kryzysem, bo zagraliśmy jeden słaby mecz, później kolejne zagraliśmy lepiej. Faktycznie po przegranych meczach zaczęliśmy analizować grę, wykonaliśmy więcej pracy, niż gdybyśmy wygrali siedem meczów z rzędu. Myślę, że to nam pomoże. Ten skład na boisku poszerzył się. Wiemy, że każdy chłopak może coś wnieść. W tym ostatnim meczu zmiany nam nie pomogły, w innych pomagały. Na pewno nie boimy się grać całym zespołem, bo mamy wyrównany skład. Zabrakło nam Karola Rawiaka, któremu dzień przed spotkaniem w Częstochowie przydarzyła się kontuzja, jednak pozostali robili, co mogli. Zostawili kawał zdrowia w tym meczu, a wywozimy z niego ostatecznie jeden punkt. Trzeba go docenić.
O kontuzji Karola Rawiaka
- Mamy nadzieję, że to podkręcenie stawu skokowego i Karol po może tygodniu przerwy będzie z nami znowu trenował. Niestety Karolowi zdarza się to drugi raz, ale mamy kim grać. Każdy wychodząc na boisko musi zabezpieczyć jakość, czy w wyjściowym składzie będzie Karol, czy ktoś inny. Musimy wszyscy zagrać dobrze, bo ta liga taka jest, że nie możemy sobie pozwolić, żebyśmy tracili jakość z powodu braku jednego zawodnika.
O 10-dniowej przerwie i przygotowaniach do meczu z KPS Siedlce i Mickiewiczem Kluczbork w Pucharze Polski
- Od meczu z częstochowską drużyną mamy równo 10 dni na przygotowania do kolejnych meczów. Będziemy musieli wykorzystać ten czas na regenerację i pracę. Tego materiału po ostatnim meczu dostarczyliśmy dużo. Nasza gra musi się poprawić i tam, gdzie trzeba zaryzykować, musimy to robić. Tego ryzyka brakło w meczu w Częstochowie.