Bartosz Pietruczuk: każdy z nas ma cel
Po kilku latach siatkarskich podróży do ekipy BBTS-u Bielsko-Biała dołącza Bartosz Pietruczuk. 28-letni przyjmujący ponownie zagra na zapleczu ekstraklasy, co więcej – wróci niejako w rejony, gdzie przed siedmioma laty w tej klasie rozgrywkowej reprezentował sąsiedni klub z Kęt. Teraz dołącza do drużyny Harrego Brokkinga jako doświadczony gracz, aby walczyć o upragniony awans do PlusLigi.
BBTS BIELSKO-BIAŁA: Witamy w Bielsku-Białej! Jak spędzasz ten przedsezonowy okres? Wypoczywasz biernie, czy jednak zdecydowałeś się postawić na aktywną regenerację?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Okres przedsezonowy spędzam dość aktywnie. Co prawda po zakończeniu sezonu z drużyną Trefla Gdańsk w połowie kwietnia pozwoliłem sobie na trzytygodniowy urlop. W tym czasie praktycznie „leżałem plackiem”. Od maja regularnie trenuję już na siłowni, co najmniej trzy razy w tygodniu, do tego gram w siatkówkę plażową i tenis. Nie ukrywam, że w najbliższym czasie będę musiał podszlifować nieco swoje umiejętności na plaży z racji letniego Grand Prix, aby godnie reprezentować barwy BBTS-u Bielsko-Biała w tym turnieju. Jestem dobrej myśli.
Jako jeden z wybrańców przystąpisz do rozgrywek letniego Grand Prix w barwach bielskiej ekipy. Turniej ma miejsce początkiem sierpnia. Czy takie rozgrywki są twoim zdaniem dobrym dodatkiem czy czymś, co nie do końca jest dobrym pomysłem, szczególnie w sezonie przygotowawczym?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Już ubiegłoroczne Grand Prix niosło się echem w siatkarskim środowisku, jako ciekawa inicjatywa zarówno dla zawodników, ale przede wszystkim dla kibiców. Myślę, że to świetny projekt i małe przetarcie przed sezonem. Wszystko w formie zabawy, bo dla siatkarzy halowych to zawody, które są swego rodzaju rozrywką, ale jako wstęp do ligowej rywalizacji to całkiem ciekawy projekt. Już w poprzedniej edycji bardzo chciałem wziąć udział w tym wydarzeniu i niestety nie było mi dane, stąd cieszę się, że tym razem nadarzyła się ku temu okazja. Mam nadzieję, że powalczymy ze Skrą Bełchatów i być może odniesiemy zwycięstwo. Uważam, że Grand Prix w Krakowie to dobry dodatek szczególnie dlatego, że ma to miejsce na początku przygotowań, gdzie wszyscy dopiero się aklimatyzujemy w zespołach i sam turniej umożliwia zawodnikom spotkanie po dłuższej przerwie w bardzo przyjemnych okolicznościach. Później czeka nas ciężka praca na siłowni i trening specjalistyczny w hali. Myślę, że to idealny moment na tego typu rozrywkę.
Nie tak daleko stąd, bo w Kętach w sezonie 2014/15 stanowiłeś o sile ówczesnego UKMS-u Kęczanin. Znasz już zapewne choć po części Podbeskidzie. Minęło kilka dobrych lat, niemniej jednak ponownie wracasz w te strony. Jakie wspomnienia wiążesz z tamtym okresem?
BARTOSZ PIETRUCZUK: UKMS Kęczanin Kęty to był mój pierwszy pierwszoligowy zespół i poważne przetarcie w karierze zawodowej. Dobrze wspominam tamten sezon. Nabrałem dużego doświadczenia, poznałem tam również Jarka Macionczyka, który wprowadzał mnie do tej seniorskiej siatkówki, za co mu bardzo dziękuję, bo momentami nie było lekko. Dzięki niemu było mi znacznie łatwiej. Poznałem również region Podbeskidzia i samo miasto Bielsko-Biała, więc skoro nadarzyła się okazja powrotu w te strony, to zdecydowałem się z niej skorzystać. Nie ukrywam, że już nie mogę się doczekać, bo świetnie się tam czułem.
Czy wspomniany czas spędzony w tych rejonach przed paroma laty, niejako wpłynął na twoją decyzję o przenosinach do Bielska-Białej? Topografię już znasz.
BARTOSZ PIETRUCZUK: Największy wpływ na moją decyzję miał chyba Jarek Macionczyk, z którym odbyłem kilka rozmów i finalnie zdecydowałem się przenieść do Bielska-Białej. Bardzo mu za to dziękuję, bo dzięki niemu będę mógł reprezentować dobry klub siatkarski i wrócę do regionu, w którym się poznaliśmy. Jestem zadowolony, że wracam do miejsca, które znam i ludzi, których wcześniej spotkałem.
W swojej karierze siatkarskiej sporo miast już odwiedziłeś. Który z klubów najlepiej wspominasz?
BARTOSZ PIETRUCZUK: To prawda, sporo miast już zwiedziłem, ale pod względem jakości życia i ludzi to chyba Innsbruck wywarł na mnie najbardziej pozytywne wrażenie. Grałem wówczas w Bundeslidze. Samo miasteczko jest dość turystyczne i będąc tam postanowiłem sobie, że chciałbym mieć w tym mieście swój mały domek w górach, do którego od czasu do czasu pojadę odpocząć. Tamten region to coś nieprawdopodobnego. Również wynik sportowy był zadowalający, bo jako beniaminek z Hypo Tirol Alpenvolleys Haching zdobyliśmy brąz.
Który okres w swojej siatkarskiej karierze wspominasz najlepiej pod względem sportowym? Taki, w którym swoim subiektywnym zdaniem zrobiłeś największy progres?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Myślę, że najlepszym okresem w mojej karierze sportowej był ten spędzony w Treflu Gdańsk, po dwóch latach gry w pierwszej lidze. Wróciłem wówczas z wypożyczenia. Zespół prowadził wtedy Andrea Anastasi i dostałem od niego dużo szans do gry, bo ponad połowę sezonu rozegrałem na parkiecie. Świetnie wspominam treningi i fajny zespół, który zdołaliśmy zbudować. To był nieoceniony czas. Nabrałem ogłady i doświadczenia jako zawodnik, dodatkowo zyskałem pewności i przysłowiowego „ogrania” boiskowego. Ponadto poszerzyłem też swoje kontakty. Myślę, że to rok, w którym wszystko układało mi się najlepiej.
W tym roku do zespołu z Bielska-Białej dołącza kilku młodych zawodników. W porównaniu do lat ubiegłych mieszanka młodości i doświadczenia jest znacznie większa. Jako bardziej doświadczony i obyty w siatkarskich zespołach zawodnik jesteś w stanie ocenić, czy taka mieszanka może dać pozytywny efekt na koniec sezonu?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Myślę, że taka mieszanka to dobry pomysł z tego względu, że każdy może coś od drugiego zawodnika zyskać. Tym bardziej, że to tak naprawdę dwa różne pokolenia. Dany problem możemy wtedy rozważyć po różnym kątem i ocenić coś z innej perspektywy. Uważam, że to wartościowe dla zespołu. Ponadto energia, która bije od młodych graczy oraz ich zaangażowanie i doświadczenie, cierpliwość starszych kolegów są doskonałym połączeniem. Sądzę, że zda to egzamin i jestem ciekaw co z tego wyjdzie.
Jak oceniasz szanse naszego zespołu - póki co, na papierze - w nadchodzącym sezonie?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Uważam, że mamy bardzo dobry skład. Jak wcześniej wspomniałem - myślę, że połączenie starszych zawodników z młodszymi zadziała na naszą korzyść. Na boisku nie zabraknie energii zarówno na meczach, jak i na treningach. Mam nadzieję, że przełoży się to na atmosferę w zespole. Jeśli chodzi o sam sezon, to ciężko prorokować. Każdy z nas na pewno ma obrane cele. Ważniejsze będzie to, żeby skupić się na ciężkim treningu, budowaniu dobrej atmosfery i podchodzenie do każdego meczu z pełnym zaangażowaniem. Wychodzę z założenia, że praca z pełną świadomością każdego dnia na treningach i koncentracja na kolejnych meczach może dać wymierny efekt. Praca u podstaw jest kluczowa.