Bartosz Pietruczuk: to jest kwintesencja gry w siatkówkę
Pierwszy półfinałowy mecz pomiędzy zespołami BBTS Bielsko-Biała oraz BKS Visła Proline Bydgoszcz za nami. Po pięciosetowym pojedynku to gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. O to jednak nie było łatwo. - Myślę, że my jak i Bydgoszcz chcieliśmy od samego początku wywrzeć presję na drugiej stronie, żeby ustawić i ułatwić sobie grę. Jednak nie zawsze to, co zostało wcześniej założone zostaje zrealizowane, stąd spora ilość błędów, zwłaszcza po naszej stronie – powiedział Bartosz Pietruczuk, przyjmujący BBTS-u.
BBTS BIELSKO-BIAŁA: Pierwszy set to niestety sporo zepsutych zagrywek... Z czego wynikało to początkowe i również późniejsze wahanie w polu serwisowym? Taktyka na to spotkanie zakładała ryzyko w tym elemencie i stąd te problemy?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Myślę, że my jak i Bydgoszcz chcieliśmy od samego początku wywrzeć presję na drugiej stronie, żeby ustawić i ułatwić sobie grę. W takich meczach zagrywka pełni ważną rolę, więc drużyna, która jest efektywniejsza w tym elemencie, przeważnie wygrywa. Jednak nie zawsze to, co zostało wcześniej założone zostaje zrealizowane, stąd spora ilość błędów, zwłaszcza po naszej stronie.
W bloku rywal został przez was zdominowany. Czytaliście grę bydgoszczan bez kłopotu, niemalże do końca trzeciej partii. To wam ułatwiło kreowanie gry w tych odsłonach?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Blok był elementem, który dał nam wiele punktów oraz okazji do kontrataku. To na pewno ułatwiało nam pozostanie w grze, gdy inne elementy niekoniecznie dobrze funkcjonowały.
Druga partia pokazała, że mimo dużej przewagi punktowej możecie tracić swoje zdobycze. Z czego wynikały te sytuacje w meczu, gdy rywal doganiał was serią punktów i odrabiał ciężko wypracowaną przez nas przewagę? Utrata koncentracji?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Nie wiem jak to nazwać. Być może zbytnie rozluźnienie przy przewadze punktowej było powodem jej straty, ale też trzeba oddać drużynie z Bydgoszczy, że za każdym razem próbowali wywierać na nas presję. Myślę, że połączenie chwilowego braku koncentracji oraz przede wszystkim dobrej gry przeciwników było powodem takiego obrotu sprawy.
Wszystko grało dobrze do momentu trzeciego seta, a w zasadzie jego końcówki. Byliście o krok od porażki w tym meczu, ale stalowe nerwy was przed tym uchroniły. Czy uważasz, że ten mecz może być dla naszej drużyny dobrym ostrzeżeniem? Czerwoną lampką? Czy może swego rodzaju ostatnią lekcją pokory w najtrudniejszych momentach sezonu?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Wygraliśmy ten mecz, to jest najważniejsze. Na sam koniec sezonu nie będzie miało znaczenia w jakim stylu przeszliśmy przez fazę play-off, a końcowy rezultat. I tego się trzymajmy. Jeżeli każdy następny mecz ma tak wyglądać, ale wszystkie wygramy to chyba będziemy mieli powody do radości, prawda?
Piąty set to wymiana ognia w końcówce partii. Kilka waszych błędów i gra na przewagi sprawiły, że wyglądało to niemalże jak przeciąganie liny. Jak zdołaliście zachować zimna głowę w trakcie ostatnich wymian?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Moim zdaniem to jest kwintesencja gry w siatkówkę. Myślę, że wszyscy czekaliśmy na takie emocje i szansę sprawdzenia się w trudnych warunkach. Jesteśmy bardzo dobrym zespołem. Jeśli chcemy zrobić coś wyjątkowego w tym sezonie, to musimy być silni w trudnych sytuacjach meczowych i wychodzić z nich obronną ręką.
Kibice dopisali podczas pierwszego półfinałowego meczu. Jak gra się przy tak licznie zgromadzonych na trybunach kibicach? Pomogli wam w tym meczu?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Atmosfera była prześwietna. Granie przy takiej publiczności i tak licznej jest uskrzydlające. Bardzo dziękuję w imieniu drużyny za wsparcie.
Czego spodziewacie się po rywalu w meczu rewanżowym na ich terenie?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Spodziewamy się jeszcze trudniejszego boju niż tu w Bielsku-Białej. Dla zespołu z Bydgoszczy jest to spotkanie o pozostanie w grze o finał, więc jesteśmy przekonani, że postawią trudne warunki.