Bartosz Pietruczuk z MKS Będzin: będziemy gotowi
- Nie jestem skory do wróżenia z fusów, bo to nie ma żadnego sezonu. Szanse wszystkich półfinalistów oceniam po równo, może trochę mniejsze ma Gwardia Wrocław, ale tylko przez pryzmat napiętego terminarza i meczu więcej w poprzedniej rundzie - przekonywał Bartosz Pietruczuk, przyjmujący będzińskiego MKS-u.
Droga zespołu z Będzina do półfinału TAURON 1. Ligi prowadziła przez Tomaszów Mazowiecki, w którym MKS wygrał rewanżowy ćwierćfinał 3:0, pieczętując awans do TOP4. W pierwszym spotkaniu będzinianie pokonali u siebie Lechię 3:1.
- Po tym meczu wyciągnęliśmy dużo wniosków i w rewanżu zagraliśmy znacznie lepiej, jeśli chodzi o pewność siebie, konsekwencję i koncentrację. Odcięliśmy się od ćwierćfinału i teraz skupiamy się wyłącznie na meczach z Visłą. Myślę, że na niedzielę będziemy gotowi, jesteśmy zdrowi i spokojni o optymalne przygotowanie fizyczne i mentalne - mówił Bartosz Pietruczuk.
Bydgoszczanie w I rundzie fazy play-off nie dali najmniejszych szans minimalnie wyżej notowanemu Mickiewiczowi Kluczbork, nie przegrywając z nim nawet seta. - Większość nie spodziewała się takiej różnicy w tej parze, zwłaszcza że obydwa zespoły kończyły sezon zasadniczy tuż obok siebie w tabeli. Widać Visła trafiła na słabszy moment Mickiewicza i w pełni go wykorzystała. Jestem zadowolony z awansu Visły, bo w Bydgoszczy komfort gry jest znacznie większy niż w Kluczborku - kontynuował przyjmujący.
W sezonie regularnym drużyna znad Brdy pokonała MKS w Łuczniczce 3:0, ale w Będzin Arenie uznała już jego wyższość, przegrywając 0:3. W hali w Będzinie bydgoszczanie wystąpili w zaledwie ośmioosobowym składzie, w którym zabrakło, m.in.: Damiana Wierzbickiego, Macieja Krysiaka i Wojciecha Kaźmierczaka. Na boisku, mimo przyjazdu, nie pojawił się Maxwell Elgert.
- Meczu rewanżowego nie bierzemy totalnie pod uwagę w kontekście przygotowań do półfinału. Na ataku zagrał Piotrek Śliwka, który nominalnie jest przyjmującym. Z pierwszego składu na przyjęciu wystąpił tylko Kamil Gutkowski, a na środku pojawił się Paweł Cieślik. Poza tym grali rezerwowi - przypomniał siatkarz.
W drugim półfinale Norwid Częstochowa podejmie Gwardię Wrocław. Obydwa zespoły nie bez problemów przebrnęły przez I rundę. Wprawdzie w domowym starciu z Avią Świdnik częstochowianie zagrali na zero z tyłu, ale już na wyjeździe do jej wyeliminowania potrzebowali tie-breaka. - Stawiam na Częstochowę, która zajęła drugie miejsce w fazie zasadniczej. Grała bardzo równo i wygrywała z tymi drużynami, z którymi miała wygrywać - podkreślił zawodnik.
Gwardziści ćwierćfinałowe rozgrywki zakończyli dopiero w czwartek, eliminując z dalszej gry AZS AGH Kraków. Przed własną publicznością dwukrotnie zwyciężyli w trzech setach. W międzyczasie obydwie drużyny spotkały się pod Wawelem, gdzie po pięciosetówce cieszyli się gospodarze.
- Problemem dla Gwardii może być trzeci mecz w ćwierćfinale. Oczywiście w niedzielę nikt nie będzie myślał o zmęczeniu, zwłaszcza gdy dojdą emocje i pojawi się adrenalina, ale w przypadku ewentualnego piątego seta wrocławianom już może braknąć energii. Każdy mecz więcej, przy tak długim sezonie, jest dużym wyzwaniem - zakończył Bartosz Pietruczuk.
Powrót do listy