Bartosz Pietruczuk: zawsze dobrze jest tam wracać
W środę 22 grudnia w hali pod Dębowcem w Bielsku-Białej gospodarze podejmą plusligowego rywala, zespół Trefla Gdańsk. Podopieczni Michała Winiarskiego z pewnością będą niełatwym przeciwnikiem. Dla bielskiego przyjmującego mecz będzie szczególny, bowiem po drugiej tronie siatki pojawią się jego koledzy, z którymi do niedawna trenował w barwach klubu, gdzie rozwijał skrzydła w zawodowej siatkówce. O tym, jak wspomina swoje pierwsze poważne siatkarskie kroki w stolicy Pomorza i jak zapatruje się na ten ciekawy pojedynek mówi Bartosz Pietruczuk.
BBTS BIELSKO-BIAŁA: Jak wspominasz swoje początki w gdańskim zespole? Czy to tam rzeczywiście wszystko się zaczęło?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Można powiedzieć, że ta poważna siatkówka właśnie tam się zaczęła. Swoje pierwsze kroki stawiałem w rozgrywkach młodzieżowych w Malborku, jednak te zawodowe szlaki przecierałem już w Gdańsku. Te pierwsze większe sukcesy, jak chociażby mistrzostwo Młodej Ligi i kolejno dwa brązowe medale tych rozgrywek, tam właśnie miały swoje miejsce. Ponadto, tam stawiałem pierwsze kroki w seniorskiej siatkówce. Trenowałem z drużyną występującą w PlusLidze. Z pewnością wniosło to dużo do rozwoju mojego siatkarskiego rzemiosła. Gdańsk jest tym miastem, gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki w siatkarskiej karierze.
Nic dziwnego, że to właśnie tam lubisz i chcesz wracać, nie tylko wspomnieniami. Co zawdzięczasz klubowi z Gdańska?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Przede wszystkim to tam jest mój dom i stamtąd pochodzę. Zawsze dobrze jest tam wracać, na „stare śmieci”, że tak powiem. To, co wyniosłem chociażby z minionego sezonu, to z pewnością stojące na wysokim poziomie treningi, w bardzo dobrym zespole, na czele którego stał świetny trener. Organizacja w drużynie, jak i w całym klubie również była imponująca. Czerpałem pełnymi garściami z tego miejsca i atmosfery tam panującej.
W siatkówce, jak w każdym innym sporcie nie ma sentymentów. Tym razem również tak będzie, kiedy przyjedzie do Bielska-Białej zespół Trefla Gdańsk?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Teraz, kiedy rozmawiamy na temat moich doświadczeń z tym klubem, to z pewnością wiążę z nim pozytywne emocje i darzę go sentymentem. Niemniej jednak kiedy przyjdzie nam zmierzyć się pod siatką, to już trzeba tę sympatię gdzieś schować. Trzeba dać z siebie sto procent i pokazać od jak najlepszej strony. Jeżeli nadarzy się okazja, to oczywiście wykorzystać ją i odnieść w tym meczu zwycięstwo.
Mecz pierwszoligowca z drużyną z ekstraklasy na tym poziomie może być pewnym prognostykiem dla naszego klubu? Czy takie starcie daje możliwość oceny szans zespołu aspirującego do PlusLigi?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Poniekąd na pewno. Będziemy traktować to spotkanie jako narzędzie do oceny naszego aktualnego poziomu. Myślę, że nikt się nie zdziwi, jeśli poniesiemy porażkę w tym starciu, niemniej jest to dla nas duża szansa i w pewnym sensie też nagroda, bo możemy zobaczyć, jak to jest grać na poziomie ekstraklasy. Myślę, że możemy być dobrej myśli. Jeśli przegramy – trudno, a jeśli uda nam się wygrać, to będzie to coś godnego uznania i zapamiętania. Jesteśmy realistami i wiemy, że nie będzie łatwo. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że zrobię co w mojej mocy, żeby dobrze się zaprezentować. Drużyna z pewnością zrobi to samo. Jeśli będzie okazja do tego, aby wygrać, to czemu nie sprawić takiej miłej niespodzianki?
Sezon w TAURON 1. Lidze jest intensywny. Kalendarz meczowy wypełniony jest obficie. Jak czujecie się przed końcem pierwszej rundy? Daje się odczuć jakieś zmęczenie czy raczej staracie się o tym nie myśleć?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Terminarz jest dość napięty, każdy mecz jest dla nas sporym wyzwaniem. Mimo wszystko udało nam się zrealizować cel, którym było wysokie miejsce w tabeli. Zmęczenie daje się we znaki, ale to nie jest jeszcze ten etap sezonu, gdzie jest ono bardzo odczuwalne. Przed nami wyczekiwane Święta Bożego Narodzenia, a co za tym idzie również i świetna okazja na regenerację.
Na tym etapie rozgrywek masz już pewien ogląd sytuacji i wiesz, które zespoły mogą utrudnić Wam drogę po upragniony awans. Jest jakiś zespół, który według Ciebie może namieszać?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Zdążyliśmy zagrać z prawie każdym zespołem oprócz Legii Warszawa oraz drużyną AGH Kraków. Prawdę mówiąc liga jest wyrównana i wiele zespołów stać na świetny rezultat w tym sezonie. Moim zdaniem wszystko zależy od naszego przygotowania do następnych meczów.
Nie da się ukryć, że dla zespołu BBTS Bielsko-Biała jesteś niezwykle mocnym ogniwem. Trener Harry Brokking stawia na Ciebie i póki co się nie zawiódł. Co Ty stawiasz sobie za swój osobisty cel w tych rozgrywkach?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Moim osobistym celem na sezon jest rozegranie go na równym, stabilnym poziomie. Skupiam się tylko i wyłącznie na następnych spotkaniach. Uważam, ze nie ma sensu rozpraszać się myślami typu „czy awansujemy do PlusLigi”. Trzeba robić małe, pewne kroki, by ostatecznie osiągnąć nasz cel.
Czy uważasz, że taka formuła rozgrywania Pucharu Polski, jaka została wprowadzona w życie w tym sezonie, jest właściwa?
BARTOSZ PIETRUCZUK: Szczerze mówiąc tylko taką formę znałem. Wiem, że BBTS Bielsko-Biała jest dwukrotnym triumfatorem Pucharu Polski 1. Ligi, ale uważam, że ta pierwotna formuła tych rozgrywek jest bardziej emocjonująca.