Damian Wierzbicki: wzajemnie się napędzamy
W ostatni weekend LUK Politechnika wygrała Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Lublin. Na pozycji atakującego w drużynie beniaminka występować będzie Damian Wierzbicki, który w poprzednim sezonie sięgnął po brązowy medal z APP Krispol. - Wzajemnie się napędzamy. Z takimi zawodnikami, jakich mamy w drużynie trudno się potknąć. A nawet, jak coś takiego się stanie, to jedenastu ludzi cię podniesie. Nie chcę składać na razie żadnych deklaracji, czy obietnic przed startem rozgrywek. My po prostu, spokojnie robimy swoje - mówi zawodnik LUK Politechniki. W rozmowie z naszym portalem atakujący zdradza, dlaczego zdecydował się na zmianę barw klubowych, jak ocenia szansę lublinian w KRISPOL 1. Lidze Mężczyzn oraz opowiada, dlaczego nie lubi początku sezonu.
KRISPOL 1.LIGA.PL: W nadchodzącym sezonie 2019/20 będzie pan reprezentował barwy LUK Politechniki Lublin. Przeniosł się pan do naprawdę dobrej i wydaje się mocnej drużyny.
DAMIAN WIERZBICKI: Jest to drużyna, w której po raz pierwszy mam okazję pracować z osobami, z którymi w przeszłości miałem szansę już współpracować. Z całej czternastki przed przyjściem do Lublina nie znałem może dwóch albo trzech osób. Z resztą chłopaków już miałem okazję grać. Coś takiego naprawdę rzadko się zdarza. Nie da się ukryć, że co roku składy drużyn 1. Ligi bardzo mocno się zmieniają. W związku z tym, trudno trafić na taką fajną grupę znajomych.
W poprzednim sezonie wspólnie z APP Krispol wywalczył pan brązowy medal 1. Ligi Mężczyzn. Odszedł pan spełniony z Wrześni?
DAMIAN WIERZBICKI: Ten brązowy medal smakował szczególnie, bo podczas wcześniejszych naszych rozmów, które doskonale pani pamięta, mówiliśmy o tym, że nikt w nasz zespół nie wierzył. Skreślano nas od samego początku sezonu. Byliśmy drużyną, która narodziła się od początku rozgrywek. Stworzył ją trener Marian Kardas. On od początku w nas wierzył. Zbudowaliśmy kolektyw, który z meczu na mecz się napędzał. Stworzyliśmy coś niesamowitego. Udało się odnieść sukces składem, który na papierze był personalnie słabszy od ekip, które zostawiliśmy finalnie z tyłu. Udało się nam przecież wygrać z KS Lechią, MKS Ślepsk Suwałki czy Stalą Nysa.
Klub z Lublina o czym wspomniałam na początku, zbudował naprawdę świetny zespół. W KRISPOL 1. Lidze będziecie pełnić rolę beniaminka. Jednak mam wrażenie, że beniaminkiem będziecie tylko z nazwy. Mam rację? DAMIAN WIERZBICKI: Boję się trochę słów, że będziemy tylko beniaminkiem z nazwy. W zeszłym roku jak startowaliśmy z Wrześnią z cienia, to było dużo fajniej, jak narodził się sukces. Każdy mówił, że stało się coś niesamowitego. Teraz jesteśmy nieco wyżej oceniani i wydaje się, że będzie ciężej, bo spadając z wysokiego konia trochę bardzie wszystko boli. Jakieś potknięcia mogą się nam przytrafić, choć chcę wierzyć w to, że będzie ich naprawdę niewiele. Z takimi zawodnikami, jakich mamy w drużynie trudno się potknąć. A nawet, jak coś takiego się stanie, to jedenastu ludzi cię podniesie. Nie chcę składać na razie żadnych deklaracji, czy obietnic. Spokojnie robimy swoje.
Obserwowałam grę waszego zespołu podczas ostatnich turniejów w okresie przygotowawczym. To, co daje się zauważyć na pierwszy rzut oka, to świetna atmosfera w drużynie. Pod tym względem przypominacie Gwardię Wrocław i APP Krispol z zeszłorocznych rozgrywek. Zgodzi się pan z taką opinią?
DAMIAN WIERZBICKI: To prawda. W zeszłym roku przekonałem się, że tak naprawdę atmosferą można w tej lidze wiele zrobić i osiągnąć. Grałem w wielu zespołach, gdzie tej atmosfery po prostu brakowało, czy też drobnego elementu. Jak nie organizacyjnego, jak to miało miejsce w Sanoku, to czegoś innego. Nigdy ta atmosfera nie mogła się stworzyć, bo czegoś brakowało. Jakiś element układki był zaburzony. We Wrześni każdy za każdego poszedłby w ogień i tak samo myślę, że będzie w Lublinie. Tym staramy się właśnie wygrywać nawet w towarzyskich meczach. Nikt do nikogo nie ma pretensji, wręcz przeciwnie wzajemnie się wspieramy. Nie będę ukrywał, że czuję się jak w rodzinie.
Chcę zapytać jeszcze o rywalizację z Jędrzejem Gossem. Obaj gracie na pozycji atakującego i jesteście leworęczni. Jak to wygląda z pana perspektywy?
DAMIAN WIERZBICKI: To ciekawa rywalizacja. W każdym zespole jest jakaś rywalizacja, a właściwie być powinna. Jak jej nie ma to, po prostu jest nudno. Rywalizacja mobilizuje nas do pracy. Należy pamiętać, że meczów w lidze jest naprawdę sporo do rozegrania. Na pewno każdy dostanie swoją szansę i będzie potrzebny drużynie. Sezon jest długi, a do tego rozgrywki KRISPOL 1. Ligi od kilku jest sezonów są naprawdę wymagające i trudne. Wiele może się wydarzyć i będzie liczyła się pomoc każdego zawodnika z drużyny. Osobiścienie nie traktuję tej rywalizacji, jako czystej rywalizacji. To jest wzajemne napędzanie się i gra dla dobra całego zespołu.
Już zaczynacie delikatnie tupać nogą, żeby zaczął się już ten sezon 2019/20 KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn?
DAMIAN WIERZBICKI: Jak najbardziej. Osobiście muszę przyznać, że nie lubię jak sezon się zaczyna. Wie pani dlaczego? Co roku powtarzam kolegom, że z dniem ostatniego turnieju w okresie przygotowawczym możemy już pakować walizki, ponieważ to koniec sezonu. Sezon mija bardzo szybko. Najpierw czeka się na pierwszy mecz, a potem okazuje się, że są już play offy i koniec kolejnych rozgrywek.