Dawid Murek: dobrze, że AZS Częstochowa utrzymał się w 1. Lidze
Tauron AZS Częstochowa mimo, że fazę zasadniczą 1. Ligi Mężczyzn zakończył na ostatnim miejscu w ligowej tabeli, to wywalczył sobie prawo do gry w pierwszoligowych rozgrywkach w przyszłym sezonie 2019/2020. Częstochowianie w fazie play out okazali się dużo lepsi od UKS Mickiewicz Kluczbork. Bezapelacyjnym liderem Akademików przez cały sezon był Dawid Murek. - Dobrze, że AZS Częstochowa utrzymał się w 1. Lidze, pomimo różnych problemów i perturbacji. Było wiele trudnych momentów, do których już nie chce nawet wracać... Osobiście spędziłem w Częstochowie 11 lat i w tym ostatnim meczu w fazie play out dałem z siebie wszystko, żeby AZS się utrzymał. Co będzie z klubem? Na ten moment ciężko cokolwiek powiedzieć - mówi w rozmowie z naszym portalem kapitan biało-zielonych, który wyznał, że nie myśli o końcu kariery. - Cały czas powtarzam, że jak zdrowie pozwoli, to jeszcze bardzo chętnie pogram. Oczywiście, jak jakiś klub będzie mną zainteresowany. Chętnie piszę się na dalszą grę, czy to na libero, czy na siatce. Nie ukrywam, że na siatce czuję się jak ryba w wodzie. Zdrowie, póki co odpukać jest i serducho jeszcze młode - dodał były reprezentant Polski.
1LIGA.PLS.PL: Udało się wam wygrać rywalizację w fazie play out 1. Ligi Mężczyzn z UKS Mickiewicz Kluczbork. Po naprawdę ciężkim sezonie AZS Częstochowa pozostaje w pierwszoligowych rozgrywkach. Nie ulega żadnej wątpliwości, że był pan liderem tej drużyny, nie tylko w fazie play out, ale przez cały sezon. Pokazał pan wszystkim, jak należy grać w siatkówkę. Śmiało można nazywać pana profesorem.
DAWID MUREK: Dziękuję za te miłe słowa. Nie ukrywam, że po tym trzecim meczu, kiedy we własnej hali przegraliśmy z UKS Mickiewicz byliśmy rozgoryczeni. Bardzo fajnie zagraliśmy dwa spotkania w Kluczborku. Uważam, że w głowach pojawiła się myśl, iż samo się to wszystko wygra. Niestety tak nie jest i trzeba walczyć. Przeciwnik wyszedł na to spotkanie bardzo zmobilizowany. Zagrali naprawdę dobre spotkanie, a my je przespaliśmy. W tym drugim meczu zagraliśmy już tak, jak chcieliśmy. Dobrze, że AZS Częstochowa utrzymał się w 1. Lidze, pomimo różnych problemów i perturbacji. Było wiele trudnych momentów, do których już nie chce nawet wracać... Dla wszystkich jest to bardzo przykre. Cieszymy się z tego, że udało się nam sportowo utrzymać. To ważne dla tych młodych chłopaków. Przed nimi jeszcze dużo grania. Osobiście spędziłem w Częstochowie 11 lat i w tym ostatnim meczu w fazie play out dałem z siebie wszystko, żeby AZS utrzymać w 1. Lidze. Co będzie z klubem? Na ten moment ciężko cokolwiek powiedzieć.
Po ostatnim wygranym meczu chyba wszystkim spadł kamień z serca? To był niezwykle trudny sezon pod wieloma względami, od kadrowych przez organizacyjne, a na finansowych kończąc. Na pewno cele klubu były inne przed startem rozgrywek?
DAWID MUREK: To prawda, przed sezonem były inne cele. Ten zespół miał potencjał od samego początku. Borykaliśmy się z różnymi problemami, o których pani wspomniała. Nie ma co już do tego wracać. Nie wyszło i tyle. Teraz skończył się sezon, zespół utrzymał się w 1. Lidze, chociaż na pewno przed sezonem apetyty były dużo większe.
Wiem, że to pytanie wraca jak bumerang, ale nie mogę go nie zadać - Dawid Murek, chyba jeszcze nie zawiesi butów na kołek?
DAWID MUREK: Nie chce jeszcze niczego deklarować. Cały czas powtarzam, że jak zdrowie pozwoli, to jeszcze bardzo chętnie pogram. Oczywiście, jak jakiś klub będzie mną zainteresowany. Jak coś, to ja chętnie piszę się na dalszą grę, czy to na libero, czy na siatce. Nie ukrywam, że na siatce czuję się jak ryba w wodzie. Zdrowie, póki co odpukać jest i serducho jeszcze młode.
Kiedy rozmawiałam z trenerem Piotrem Łuką powiedział mi, że dobrze byłoby, aby kiedyś pan napisał książkę i podzielił się swoją wiedzą. Młodzi zawodnicy mogą od pana się wiele nauczyć.
DAWID MUREK: Książki raczej nie napiszę. Już parę książek dotyczących siatkówki moich kolegów zostało wydanych. Zostawiam im pole do popisu. Jesli chodzi o mnie, to ja zawsze wychodziłem na boisko i po prostu robiłem swoje.