Dlaczego BAS miałby nie zamachnąć się na play offy?
- Patrzę na tabelę TAURON 1. Ligi Mężczyzn i widzę, że mój zespół ma sześć punktów straty do ósmego miejsca. Pytam więc dlaczego mielibyśmy się nie zamachnąć na awans do play off - mówi trener BAS-u Białystok, Krzysztof Andrzejewski i odpowiada, że dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Białostoczanie w meczu 24. kolejki pokonali u siebie MKST Astrę Nowa Sól 3:1 i mocno oddalili się od strefy spadkowej.
W kolejnym spotkaniu BAS Białystok zagra na wyjeździe z AZS AGH Kraków, a więc rywalem również mierzącym w strefę walki o medale. - Na razie cieszymy się z trzech punktów w sobotę, a od przyszłego tygodnia będziemy szykować się do spotkania w Krakowie - mówi trener Andrzejewski. Przypomnijmy, że w minionej kolejce AZS AGH wygrał w Bydgoszczy i po raz kolejny dał się we znaki czołowej drużynie TAURON 1. Ligi Mężczyzn.
Na razie białostoczanie cieszą się z sobotniego zwycięstwa. - KRISPOL Września wygrał raczej niespodziewanie w Świdniku więc nasz dystans do groźnego rywala został utrzymany. Nie mam wątpliwości, że utrzymamy się na zapleczu PlusLigi, ale póki istnieje matematyczna szansa, że KRISPOL czy Legia nas wyprzedzą, to musimy zachować czujność i pokorę. Na razie chcemy kontynuować nasze pięć minut, jakie trwają od początku rundy rewanżowej. Myślę, że gramy dobrze i dajemy radość naszym kibicom. Chcemy dalej wygrywać - podkreśla Krzysztof Andrzejewski.
W pierwszym secie meczu z MKST Astrą siatkarze BAS-u Białystok nie zachowali czujności. Prowadzili 22:18 i stracili w serii pięć punktów. - Przegraliśmy na własnej życzenie - mówi bez owijania w bawałnę trener Andrzejewski. - Graliśmy poprawnie i coś takiego nie powinno zdarezyć się. W trzech kolejnych partiach już nie pozwoliliśmy rywalowi na przejęcie inicjatywy. Spokojnie budowaliśmy przewagę i utrzymywaliśmy ją do końca - podkreśla białostocki szkoleniowiec.
MVP spotkania w Białymstoku został rozgrywający Michał Witkoś. - To jest zawodnik, który regularnie rozwija się. Gra coraz bardziej dojrzale i jest pracowity - mówi Krzysztof Andrzjewski i dodaje, że razem ze swoimi podopiecznymi "z uśmiechem wchodzi w nowy tydzień."