Dominik Walenciej: nie możemy złapać jakiejś serii
- To nie jest tak, że nie potrafimy grać w siatkówkę. Uzbieraliśmy jedenaście punktów w tabeli. Powalczyliśmy w kilku meczach, ale zabrakło czasami postawienia kropki nad "i". Może brakuje tego, żeby wygrać jakiś jeden, drugi ciężki mecz i przełamać się w głowach. Może tu jest nasz największy problem - powiedział Dominik Walenciej, trener SPS Chrobrego Głogów.
KRISPOL 1.LIGA.PL: W meczu 15. kolejki przegraliście na wyjeździe z Exact Systems Norwid Częstochowa 1:3. Czy ta jedna wygrana partia, to mimo wszystko małe światełko w tunelu?
DOMINIK WALENCIEJ: Jeden wygrany set nie daje nam niczego. Tych światełek w tunelu mieliśmy wiele, a tego nie wykorzystaliśmy. Jeden set to za mało. Pojechaliśmy do Częstochowy po więcej, tym bardziej, że pokonaliśmy Norwid u siebie. Ponadto rywale też mieli pasmo porażek. Chcieliśmy w rewanżowym spotkaniu również wygrać. Niestety zagrywka to element, który częstochowianie mieli na dużo wyższym poziomie, w tym meczu, niż nasz zespół. U nas przełożyło się to na brak przyjęcia, słabą dyspozycję w ataku i finał był jaki był. Norwid Częstochowa wygrał zasłużenie, bo prezentował się lepiej.
Dalej płacicie frycowe za bycie beniaminkiem?
DOMINIK WALENCIEJ: Dołączyliśmy w trakcie sezonu i problem jest tego typu, że może nie zbudowaliśmy składu, jaki potrzebowalibyśmy, żeby utrzymać się w tej lidze. Może nie mieliśmy wystarczająco czasu... Mamy też ludzi, którzy pracują, o czym wszyscy wiedzą. Ciężko jest tym chłopakom to pogodzić. Starają się jak mogą, ale niestety nie zawsze mamy możliwość potrenowania tyle, ile byśmy potrzebowali. Czy to frycowe? Trudno powiedzieć. Może czasami brakuje nam troszeczkę szczęścia, czasem umiejętności. Mieliśmy szansę na więcej punktów. W kilku meczach spokojnie mogliśmy ugrać więcej, niestety nie udało się i musimy sobie z tym radzić. Mam nadzieję, że ta przerwa świąteczna dobrze nam zrobi. Skasujemy sobie w głowach to wszystko, co się wydarzyło. Wrócimy po świętach może nie z lepszym nastawieniem, bo nie można powiedzieć, że chłopakom się nie chce, na treningach nie dają z siebie maksa. Bardziej chodzi o to, że wrócimy po świętach z wiarą, że można. Musimy skupić się przede wszystkim na meczach u siebie, żeby jak najwięcej tam ugrać. Liczę, że w końcu na wyjeździe zrobimy coś więcej, niż tylko jeden punkcik, bo tie-breaków mieliśmy parę, ale wygrać jeszcze się nie udało.
W Nowym Roku czeka nas jeszcze jedenaście kolejek w rundzie zasadniczej. Jeszcze wiele może się wydarzyć podczas tych trzech miesięcy.
DOMINIK WALENCIEJ: To prawda. Wystarczy spojrzeć na KPS Siedlce, który też miał zero, czy jeden punkcik i później wygrał cztery spotkania z rzędu. My punktowaliśmy raz u siebie, raz na wyjeździe, ale nie możemy złapać jakiejś serii. Nie możemy wygrać dwóch, trzech spotkań z rzędu, które dodałyby nam pewności siebie i to mogłoby przełożyć się na wynik na boisku, bo nie ma co ukrywać, że w najważniejszych akcjach jak ktoś nie jest ograny, czy pewny siebie, to ciężko, żeby zagrał coś nad to, co potrafi.
Nie pozostaje mi, jak życzyć tej pewności siebie w kolejnych meczach, m.in. w pierwszym w Nowym Roku 2020, który zagracie przeciwko MCKiS Jaworzno.
DOMINIK WALENCIEJ: W meczu z jaworznianami trzeba życzyć nam tego, żebyśmy zagrali dobrą siatkówkę i nie mieli przestojów, bo potrafimy grać. To nie jest tak, że nie potrafimy grać w siatkówkę. Uzbieraliśmy jedenaście punktów w tabeli. Powalczyliśmy w kilku meczach, ale zabrakło tej przysłowiowej kropoki nad "i". Może brakuje tego, żeby wygrać jakiś jeden, drugi ciężki mecz i przełamać się w głowach. Może tu jest nasz największy problem. Wiadomo, jak przegrywa się kolejne spotkanie i w tabeli traci się punkty, a dwa tygodnie temu ta sytuacja była dużo lepsza, to teraz jest dużo różnych myśli, co można poprawić. Jest dużo elementów, nad którymi musimy popracować, ale podstawą jest wierzyć, że można z tego wyjść. Jeżeli nie będzie wiary, to nic nie zrobimy, a jeśli będzie, to będziemy walczyć.