Ernest Kaciczak: jesteśmy ciągle w grze
ZAKSA Strzelce Opolskie w tabeli TAURON 1. Ligi Mężczyzn zajmuje piętnaste, przedostatnie miejsce w tabeli. W sobotę zespół przegrał w Warszawie z Legią 0:3, ale zawodnicy nie tracą nadziei. - esteśmy ciągle w grze. Będziemy robić, co w naszej mocy. Wiadomo, sezon powoli dobiega końca. Zostało jeszcze kilka spotkań i musimy wykrzesać z siebie maksimum, żeby utrzymać się w lidze - powiedział Ernest Kaciczak, przyjmujący zespołu z Opolszczyzny.
Wasza sytuacja w tabeli jest trudna. Cały czas walczycie o utrzymanie.
ERNEST KACICZAK: Do wyprzedzającej nas w tabeli Olimpii Sulęcin tracimy 6 punktów. Jesteśmy ciągle w grze. Będziemy robić, co w naszej mocy. Wiadomo, sezon powoli dobiega końca. Zostało jeszcze kilka spotkań i musimy wykrzesać z siebie maksimum, żeby utrzymać się w lidze - mówi Ernest Kaciczak, atakujący ZAKSA Strzelce Opolskie.
Długo grałeś na przyjęciu. Kiedy zmieniłeś pozycję i jak się czuje w nowej roli?
ERNEST KACICZAK: Zmieniłem pozycję od początku roku, stało się to trochę spontanicznie. Trener próbował coś zmienić, bo byliśmy w tym miejscu tabeli, w którym byliśmy. Punkty uciekały. Było troszeczkę szukania zmian, rozwiązań i trener postanowił przestawić mnie na atak. Zamienił mnie z nominalnym atakującym Wiktorem Kłękiem, który grał dziś na przyjęciu. W poprzednich meczach procenty u mnie się zgadzały, miałem dobrą skuteczność. Niestety, w tym meczu już tak nie było. Nie wiem, może trochę prądu zabrakło. Zagraliśmy dwa dni temu mecz z Wrocławiem i jednak nie jesteśmy przyzwyczajeni do grania co dwa dni. Nasze wyniki nie są rewelacyjne. Wiemy, że mamy wiele do poprawy. To, że graliśmy dwa dni temu nie usprawiedliwia tego, że przegraliśmy w sobotę tak wysoko - powiedział po meczu z Legią.
W Warszawie gra ZAKSY nie wyglądała najlepiej. Jak oceniasz walkę z Legią?
ERNEST KACICZAK: Chłopaki z Warszawy zagrali naprawdę bardzo dobrze. Myślę, że przede wszystkim zagrywką nas rozstrzelali. Zrobili bardzo dużo asów serwisowych przy małej ilości błędów. 11 asów przy 13 błędach, gdzie my mamy 2 asy popełniając 14 błędów. Nie wyglądało to najlepiej w przyjęciu i w bloku robili z nami, co chcieli. Nie mieliśmy praktycznie tego elementu. Nie lubię analizować meczów tak od razu na gorąco, wolę usiąść dzień po meczu, obejrzeć to spotkanie jeszcze raz i sprawdzić statystyki. Ale tu na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że rywal wygrał zagrywką i blokiem. Byliśmy bardzo dobrze rozczytani. Nie funkcjonował u nas element zagrywki i to było kluczem chłopaków z Warszawy do wygrania tego meczu.