Filip Frankowski: nasza drużyna była gotowa kolejny raz założyć medal na szyję
APP Krispol Września zakończyła tegoroczne rozgrywki na czwartym miejscu. - Nasza drużyna była gotowa kolejny raz założyć medal na szyję - powiedział Filip Frankowski, który w specjalnej rozmowie z naszym portalem podsumował cały sezon KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn. Zdradził także, jak spędzał okres kwarantanny oraz potwierdził, że żegna się z grą w klubie z Wrześni.
KRISPOL 1.LIGA.PL: Tegoroczny sezon zakończył się dużo wcześniej, niż wszyscy się tego spodziewali. Zajęliście ostatecznie 4. miejsce. Jak ocenia pan te rozgrywki?
FILIP FRANKOWSKI: Według mnie miniony sezon stał na bardzo wysokim poziomie, co potwierdzały wyniki. Każdy mógł wygrać z każdym, dlatego ten sezon był wyjątkowo wymagający.
Nie udało się rozegrać fazy play off, więc domyślam się, że niedosyt jest spory. Mam rację?
FILIP FRANKOWSKI: Zdecydowanie tak, nasza drużyna była gotowa kolejny raz założyć medal na szyję. Pod koniec sezonu prezentowaliśmy się coraz lepiej, dlatego niedosyt pozostaje duży.
Można chyba powiedzieć, że na początku sezonu nie graliście równo. Jednak z czasem prezentowaliście coraz lepszą siatkówkę?
FILIP FRANKOWSKI: Jak większość drużyn mieliśmy wzloty i upadki. Nie myślę już o tym, bo jak to się mówi, „nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz’’, a my kolejny sezon utrzymaliśmy się w czołówce ligi.
W czym tkwiła wasza siła, że kolejny sezon z rzędu udało się wam utrzymać we wspomnianej czołówce?
FILIP FRANKOWSKI: Atmosfera w zespole, zaangażowanie na treningach, wymagający trener - te trzy składniki, uważam za naszą receptę na utrzymanie poziomu sportowego.
Któryś mecz z tego sezonu szczególnie zapadł panu w pamięć?
FILIP FRANKOWSKI: Jest ich sporo, ale może wymienię tutaj mecz z Kluczborkiem w pierwszej rundzie, w którym grałem z anginą. Przed meczem brałem antybiotyk, na szczęście trener postawił na mnie i wygraliśmy.
Dla pana to był dobry sezon pod względem rozwoju?
FILIP FRANKOWSKI: Pomimo tego, że w tym miesiącu skończyłem 30 lat, po każdym sezonie, a nawet już w trakcie, cały czas czuję progres. To mnie bardzo cieszy, ale wiem, że bez bardzo ciężkiej pracy i wiary w siebie stałbym w miejscu. Zawdzięczam to przede wszystkim sobie i nie zamierzam odpuszczać.
Jak w tych trudnych czasach radzi sobie pan z brakiem treningów? Nie brakuje panu normalnej siłowni?
FILIP FRANKOWSKI: Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że nie mogę żyć bez siłowni. Na szczęście mam swój mały kompleks w domu i tam ćwiczyłem przez większość czasu w trakcie kwarantanny.
Na koniec pozostaje mi zapytać o przyszłość. Czy na ten moment może już pan zdradzić, czy zostaje we Wrześni? Czy będziesz dalej grał w 1. Lidze?
FILIP FRANKOWSKI: Obecnie jestem pewien, że nie zagram we Wrześni. Pojawiło się kilka ofert, ale na dzień dzisiejszy nie mam klubu. Jeśli moja sytuacja wkrótce się nie wyjaśni, będę musiał wyjechać za granicę, co nie do końca mi odpowiada, gdyż chciałbym kontynuować studia w Polsce.