Jake Hanes: jesteśmy zespołem
Najważniejsze mecze sezonu zaczynają się już jutro. BBTS Bielsko-Biała walczy o powrót do PlusLigi. - Walczymy o marzenia, marzenia klubu, drużyny, kibiców. Marzenia nas wszystkich. Droga do finału wiodła przez Warszawę i Bydgoszcz. Szczególnie zacięte były spotkania półfinałowe - powiedział Jake Hanes, atakujący bielskiej drużyny, który w obu tych meczach po statuetkę MVP sięgnął właśnie Amerykanin.
BBTS Bielsko-Biała: Jutro rozpoczynacue walkę o powrót do PlusLigi. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do meczów półfinałowych. Dwa spotkania i dwie statuetki MVP powędrowały w Twoje ręce co tylko potwierdza, że jesteś obecnie w świetnej dyspozycji.
JAKE HANES: Jasne, że zawsze miło jest dostać osobistą nagrodę, ale nie ona jest najważniejsza. Najważniejsza jest drużyna jako całość. Mnie osobiście bardzo ulżyło po zakończeniu tego drugiego pojedynku. Odetchnąłem z ulgą, bo oba te spotkania mogły zakończyć się odwrotnym wynikiem. Mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Zwycięstwo to zasługa całego zespołu, wszystkich zawodników.
Tak jak wspomniałeś, oba mecze półfinałowe były niezwykle wyrównane i tylko kilka piłek przesądziło o waszym zwycięstwie. Drużyna z Bydgoszczy nigdy nie była łatwym rywalem dla naszego zespołu…
JAKE HANES: Ja mogę oczywiście mówić jedynie o tym trwającym sezonie. BKS Visła Proline Bydgoszcz to bardzo dobry zespół, złożony z wielu utalentowanych zawodników. W tym dwumeczu ani razu nie złożyli broni, nie poddali się – nawet gdy przegrywali 0:2. To wiele mówi o ich determinacji. Wrócili po dwóch przegranych partiach i to w obu meczach. Walczyli o każdy punkt i sprawili, że musieliśmy ciężko, ale to naprawdę bardzo ciężko pracować na każdy wygrany set.
Oba te półfinałowe mecze miały identyczny przebieg. Dwa pierwsze sety wygrane i nagle coś się zacięło po naszej stronie…
JAKE HANES: Tak jak powiedziałem wcześniej, zespół z Bydgoszczy to bardzo dobra drużyna, z którą gra się niezwykle ciężko. Za każdym razem, gdy wydawało się, że osiągamy przewagę w meczu, że ich kontrolujemy oni wchodzili jakby na inny, wyższy poziom grania. Myślę jednak, że nasza odpowiedź była dobra, zareagowaliśmy tak jak powinniśmy. Podnieśliśmy się i w efekcie dwukrotnie pokonaliśmy ich po tie-breaku. Ostatecznie to my meldujemy się w finale, a to jest najważniejsze.
Zgoda. BKS Visła Proline Bydgoszcz to bardzo dobry zespół, złożony z klasowych zawodników. Jednak nie powinniście pozwalać sobie na takie przestoje. One musiały być czymś spowodowane; brak koncentracji?
JAKE HANES: Nie, nie sądzę, że możemy mówić o braku koncentracji. Porównałbym raczej obie drużyny do zawodników wagi ciężkiej. Skutecznie wyprowadziliśmy kilka pierwszych trafień, ale kiedy myśleliśmy, że rywale znaleźli się pod ścianą, niemalże na deskach oni odparowali strzał. To jednak my zadaliśmy ten ostateczny cios.
W tych meczach półfinałowych potrafiliście też tracić punkty seriami. Tak było zarówno w Bielsku-Białej, jak i w Bydgoszczy. Ta sama sytuacja, ten sam set. Pierwsza partia wygrana po ciężkim boju. Drugą zaczynacie z wysokiego „c”, po czym tracicie kilkupunktową przewagę…
JAKE HANES: Gra w siatkówkę tak może wyglądać. Nawet w trakcie tego samego seta zespoły mogą być gorące lub zimne, nabierać i tracić rozpęd. Szczęście w grze też jest potrzebne. Jestem dumny z tego, że my jako drużyna potrafimy zebrać się razem w tych trudnych momentach, wtedy kiedy nie idzie nam tak jak powinno. Jesteśmy monolitem, zespołem.
Wygląda na to, że jak do tej pory kluczowym elementem była zagrywka. Ryzykowaliście w tym elemencie i to przynosiło wymierne efekty.
JAKE HANES: Zagrywka może być tym elementem, gdzie bardzo trudno znaleźć równowagę, balans. Próba wywierania presji zagrywką na przeciwnika może prowadzić do popełniania dużej ilości błędów. My jednak chcieliśmy podjąć to ryzyko – taka była nasza taktyka, takie były nasze założenia. Oczywiście ryzykując w polu serwisowym straciliśmy kilka punktów, ale to jest koszt wliczony w ryzyko, które myślę na dłuższą metę się opłaciło. W końcowym rozrachunku przyniosło więcej korzyści niż strat. Ustrzeliliśmy kilka asów oraz kilkakrotnie utrudniliśmy rozgrywającym rozegranie poprzez niedokładne przyjęcie.
Ciężko przepracowaliście ten okres pomiędzy półfinałami i finałami. Jesteście gotowi na najważniejsze mecze sezonu?
JAKE HANES: Trenowaliśmy ciężko wprowadzając drobne poprawki do naszej gry. Na początku skupialiśmy się tylko i wyłącznie na nas, gdyż nie wiedzieliśmy z kim przyjdzie nam się zmierzyć w finale. Zarówno MKS Będzin, jaki Avia Polski Cukier Świdnik mają swoje mocne i słabe strony. Ostatnie dni to już konkretne przygotowania pod konkretnego przeciwnika. Treningi i odprawy video. O szczegółach jednak opowiadać nie będę.