Jakub Kraut: turniej jest w dalszym ciągu dla nas otwarty
W pierwszym dniu zmagań inauguracyjnej edycji mistrzostw Europy do lat 22 reprezentacja Polski pod wodzą trenera Daniela Plińskiego przegrała po niezwykle zaciętym pięciosetowym boju z Francją 2:3. Biało-Czerwoni jeśli chcą awansować do półfinału europejskiego czempionatu muszą pokonać w środę Serbię. - Właśnie na takie mecze człowiek czeka, gdzie musimy się bić i walczyć, aby coś wygrać, a nie spacerki wygrane do 10 - powiedział Daniel Pliński, trener polskiej drużyny.
Nie brakowało zaciętej walki i emocjonujących momentów w pierwszym meczu mistrzostw Europy U22 z udziałem Polaków. W Arenie Jaskółka w Tarnowie, która od wtorku gości EuroVolley U22M, Biało-Czerwoni zmierzyli się z Francją. Pierwszego seta gospodarze zagrali wręcz koncertowo, wygrywając do 15. Niestety w kolejnych setach dużo lepsi byli Francuzi.
- Myślę, że przede wszystkim Francuzi zaczęli grać dużo lepszą siatkówkę. Owszem, najłatwiej powiedzieć, że nasza gra się posypała. Jednak gra się tak, na ile przeciwnik pozwala. Trzeba przyznać, że po tej pierwszej partii znacząco poniósł się ich poziom gry. Początkowo mieli problemy z naszą zagrywką, a potem rywale zaczęli lepiej serwować, a także przyjmować. Przez to wszystko spotkanie było znacznie trudniejsze i wymagające - powiedział Jakub Kraut, przyjmujący polskiego zespołu.
Z kolei Daniel Pliński, trener reprezentacji Polski dodał - W pierwszym secie graliśmy kapitalnie, ale takiej gry jak nie da się utrzymać przez cały mecz. Zagraliśmy dobre spotkanie, ale trafiliśmy na zespół, który bardzo dobrze przyjmował, ma niesamowitego libero i zdecydowała jedna piłka. Prowadziliśmy w tie-breaku 14:12, zrobiliśmy kilka głupot, a to złe rozegranie, a to źle wystawiona piłka sytuacyjna, ale ten turniej się dopiero zaczął. W środę oczywiście gramy o życie i musimy wygrać z Serbami. Ja wierzę w ten zespół. Ten mecz pokazał, że drużyna jest dobrze przygotowana. I chociaż znowu mamy nóż na gardle, to na takie właśnie mecze człowiek czeka, gdzie musimy się bić i walczyć, aby coś wygrać, a nie spacerki wygrane do 10.
Gospodarze mieli bardzo duże szanse na wygraną 3:2, ale ostatecznie to rywale przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Bardzo szkoda tego tie-breaka. Uważam, że mecz stał na bardzo dobrym poziomie. Żałujemy porażki, bo można powiedzieć, że zwycięstwo 3:2 po takim zaciętym tie-breaku byłoby spełnieniem pięknego scenariusza. Krótko mówiąc byłoby to świetne wejście w turniej. Jednak nie mamy zamiaru również zwieszać głów. Za nami dopiero pierwszy mecz. Dalej mamy szanse na wyjście z grupy. W środę gramy z Serbią, a w czwartek z Austrią. To są dwa mecze, które musimy obowiązkowo wygrać - zaznaczył przyjmujący.
Warto podkreślić, iż polska drużyna przegrywała już 1:2, ale udało się jej doprowadzić do tie-breaka. - W mojej ocenie z tego możemy być zadowoleni. Nie poddaliśmy się, mimo że wynik był niekorzystny dla naszej drużyny. Wróciliśmy do gry, a kiedy przegrywa się nie jest wcale tak łatwo wrócić na właściwe tory. Sztuką jest grać, kiedy właśnie nic się nie układa. Musimy trzymać się własnych założeń. Walczyć w każdym secie, bo turniej jest w dalszym ciągu dla nas otwarty, tak samo jak droga do półfinału - podkreślił reprezentant Polski.
Kolejny przeciwnik Biało-Czerwonych w swoim pierwszym spotkaniu wygrał w trzech setach z Austrią, popełniając przy tym aż 31 błędów własnych. Jednak trener reprezentacji Polski, który uważnie przyglądał się poczynaniom kolejnych rywali podkreśla, że trzeba być przygotowanym na zaciętą walkę.
- Pierwsze mecze na turniejach zazwyczaj takie są, dość nerwowe. Jestem przekonany, że Serbia zagra z nami zdecydowanie lepiej i na pewno nie możemy liczyć na to, że będzie grała tak jak z Austrią. Szczególnie przy tej publiczności Serbowie zaczną grać lepiej. Francuzi też poczuli ten doping i to ich poniosło, bo oczywiście publika była z nami, ale wiemy jak to jest na boisku. Kiedy ludzie przychodzą i kibicują wtedy gra się zdecydowanie lepiej - zauważył szkolenowiec polskiej kadry.
Najsilniejszą bronią w składzie trenera Igora Žakicia będzie z pewnością Dušan Nikolić. Mierzący dwa metry kapitan reprezentacji Serbii grający jako atakujący, w pierwszym spotkaniu przeciwko Austrii zdobył 21 punktów.
- W kolejnym meczu będziemy musieli popełniać mniej błędów. Myślę, że duży wpływ na ilość błędów po obu stronach miał fakt, że to pierwszy mecz, a jednocześnie możliwość spokojnego wejścia w turniej. W środę przeciwko Polsce czeka nas dużo cięższa walka niż w pierwszym spotkaniu, bo jesteśmy przekonani, że przyjdzie dużo kibiców dopingujących Polskę, co z pewnością będzie działało na ich korzyść. Mamy nadzieję na wspaniałą atmosferę i świetny mecz z jednej i drugiej strony boiska. Niech wygra lepszy - zakończył Nikolić.