Krzysztof Janczak: spodziewałem się ciężkiego meczu
Mimo prowadzenia 2:1 w setach, siatkarze eWinner Gwardia przegrali kolejny, już czwarty ligowy mecz z rzędu. Tym razem lepszy okazał się zespół Lechii Tomaszów Mazowiecki. Porażka po tie-breaku dała punkt gościom z Wrocławia, ale to oczko ma zupełnie inną wartość, niż w przypadku niedawnej przegranej 2:3 w Bydgoszczy.
Wystarczy bowiem spojrzeć na tabelę. W niektórych przypadkach drużyny są już blisko półmetka rozgrywek, można zatem mówić o układzie sił w TAURON 1. Lidze. Z tego też względu trudno było nie wymagać od Gwardzistów wygranej z niżej notowanym rywalem. Siatkówka ma jednak to do siebie, że często bywa zaskakująca, przez co ma swój szczególny urok. Siatkarze Lechii potwierdzili przedmeczowe przewidywania, dotyczące potencjału drużyny. Chociażby punktowy lider, Mateusz Piotrowski, który wykręcił 30 punktów w spotkaniu z Gwardzistami. Dokładając do tego np. Bartłomieja Neroja, umiejętnie prowadzącego grę swojej drużyny, rywale zwyczajnie zasłużyli tego dnia na zwycięstwo.
– Spodziewałem się ciężkiego meczu i tak było. Rywal zrobił różnicę na zagrywce, my nie przyjmowaliśmy tak, jak oni. Nie radziliśmy sobie też na wysokich piłkach. Bierzemy to na klatę i walczymy dalej. Widać, że potrafimy grać nieźle, ale zdarzają się momenty, w których tracimy seryjnie punkty. To najbardziej boli, tego też musimy się ciągle wystrzegać – oceniał po spotkaniu trener eWinner Gwardia, Krzysztof Janczak.
Warto zaznaczyć debiut w wyjściowym składzie eWinner Gwardia Tytusa Nowika. Siedemnastolatek zagrał pełnych pięć setów kończąc spotkanie z dorobkiem 15 punktów. Największą zdobyczą po stronie wrocławian może się za to pochwalić Mateusz Frąc, który zdobył oczko więcej od młodszego kolegi.
– Na początku czułem się zestresowany, choć szybko opanowałem emocje. Szło mi bardzo dobrze, ale w tie-breaku trochę już nie dałem rady fizycznie. Dlatego też popełniłem dwa błędy właśnie w tej końcówce. Ale liczę, że w następnych meczach będzie lepiej. Dziękuję za wsparcie kolegom z drużyny. Będę walczył, żeby coraz częściej zaczynać w pierwszej szóstce – mówi po spotkaniu Tytus Nowik.
We Wrocławiu ponownie tylko kilka chwil na trening i kolejne wyzwanie na horyzoncie. Tym razem przeciwnikiem będzie LUK Politechnika Lublin. Drużyna, która dwa ostatnie spotkania, sobotnie z KPS Siedlce i wtorkowe z… Lechią Tomaszów Mazowiecki, wygrała po 3:0. Lublinianie są wiceliderem zatem szykuje się mecz rodem z czołowej czwórki. Jak odmienne są nastroje w obu drużynach, nie trzeba jednak przekonywać.