Łukasz Usowicz: oddaliśmy naszą twierdzę prawie za darmo
Exact Systems Norwid Częstochowa ten rok kalendarzowy kończy na 5. lokacie w tabeli. W meczu 16. kolejki 1. Ligi Mężczyzn przegrał z MKS Ślepsk Suwałki 0:3. Była to pierwsza porażka częstochowian we własnej hali w sezonie 2018/19. - Grając przeciwko suwałczanom nie byliśmy sobą. To nie był nasz dzień. Każdy grał dla siebie. Niestety oddaliśmy naszą twierdzę prawie za darmo - powiedział Łukasz Usowicz, środkowy zespołu spod Jasnej Góry.
1.LIGA.PLS.PL: W ostatnim mecz w tym roku kalendarzowym przegraliście z MKS Ślepsk Suwałki 0:3. Równą walkę toczyliście tylko w trzecim secie. Przyznam szczerze, że spodziewałam się bardziej zaciętej walki pomiędzy waszymi zespołami.
ŁUKASZ USOWICZ: Szczerze mówiąc trzeci set też nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Dopiero w końcówce zaczęliśmy atakować przeciwników. Cały mecz praktycznie plasowaliśmy. Nie mieliśmy siły w ataku. Do tego mieliśmy niską skuteczność w ataku oraz bardzo słabo zagraliśmy na zagrywce. Zespół z Suwałk niestety wypunktował nas asami. Bardzo mocno zagrywał i musieliśmy grać na wysokiej piłce. To wszystko przełożyło się na korzystny wynik dla drużyny gości.
Trener Radosław Panas powiedział mi po spotkaniu, że nie zagraliście jak prawdziwy zespół. Nie pokazaliście tej siatkówki, którą prezentowaliście kilka dni wcześniej przeciwko Stali Nysa. Zgodzi się pan z tą opinią?
ŁUKASZ USOWICZ: Oczywiście, że tak. Trener ma rację mówiąc, że nie zagraliśmy jako zespół. Rzeczywiście w Nysie nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Każdy za każdego skoczyłby w ogień. Niestety kilka dni później w Częstochowie, grając przeciwko MKS-owi nie byliśmy sobą. To nie był nasz dzień. Każdy grał dla siebie.
Może myślami byliście już przy świętach?
ŁUKASZ USOWICZ: Myślę, że to jest jakiś powód, ale to nie może być też żadne wytłumaczenie. Zawodnicy z Suwałk też na pewno myśleli już o przerwie świąteczej, a jeszcze mieli przed sobą dość długą podróż do domu. W związku z tym, nie ma co się tłumaczyć świętami. Po prostu należało wyjść na boisko i zagrać najlepiej jak to możliwe. Niestety oddaliśmy naszą twierdzę prawie za darmo.
Skoro mowa o twierdzy, można powiedzieć, że jest remis. Wasz zespół zdobył twierdzę w Nysie, z kolei suwałczanie wygrali w hali przy Jasnogórskiej 8.
ŁUKASZ USOWICZ: Ma pani rację, mówiąc że wszystko się wyrównało. Kiedyś twierdza musiała runąć... Szkoda, że to się stało przed świętami. Na pewno święta byłby weselsze. Jednak to jest dopiero połowa sezonu.
Rok kalendarzowy kończycie na 5. lokacie. To chyba dobry wynik?
ŁUKASZ USOWICZ: Pewnie, że tak. Nie ma co się zamartwiać. Musimy dograć rundę zasadniczą do końca. Pewnie powtarzam, to co inni, ale przegrywając jeden mecz spada się o kilka miejsc w tabeli, a wygrywając za trzy punkty można trafić na miejsca w czołówce. Nie pozostaje nic innego jak grać. Najważniejsze mecze zaczną się w play offach.
Po przerwie świątecznej wróciliście do treningów. W Nowym Roku, a dokładnie 5 stycznia podejmiecie u siebie Gwardię Wrocław. Fajnie byłoby rozpocząć nowy rok kalendarzowy od zwycięstwa?
ŁUKASZ USOWICZ: Bardzo chcielibyśmy od wygranej zacząć Nowy Rok. Jesteśmy podrażnieni z dwóch powodów, po pierwsze przegraliśmy z MKS-em Ślepsk Suwałki, a po drugie na początku sezonu polegliśmy z Gwardią 1:3. We Wrocławiu mieliśmy wiele okazji, których nie wykorzystaliśmy. Pierwszego seta wygraliśmy i mieliśmy duże szanse na wygranie drugiego, ale niestety coś się zacięło w naszej grze. Czegoś zabrakło w tym spotkaniu, aby urwać chociaż punkt wrocławianiom. Mam nadzieję, że u siebie się zrewanżujemy.