Łukasz Usowicz z MKS Będzin: w naszej drużynie można by zbudować dwie mocne szóstki
MKS Będzin to aktualny wicelider tabeli. W ostatniej kolejce będzinianie pokonali bez straty seta SPS Chrobrego Głogów 3:0, a teraz koncentruje się na przygotowaniach do sobotniego starcia z Mickiewiczem Kluczbork w ramach 26. serii TAURON 1. Ligi Mężczyzn. - Nie da się utrzymać najwyższej formy przez cały sezon. Wydaje mi się, że mamy jeszcze zapas i możemy wejść na jeszcze wyższy poziom. Najważniejsze, żeby to nadeszło w najbardziej odpowiednim momencie, czyli w fazie play-off - powiedział Łukasz Usowicz, środkowy MKS-u.
TAURON 1.LIGA.PL: Za wami mecz z SPS Chrobrym Głogów. Wygraliście bez straty seta, więc chyba można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem?
ŁUKASZ USOWICZ: Dokładnie tak! Mecz poszedł po naszej myśli i co najważniejsze zdobyliśmy kolejne cenne trzy punkty, które w sytuacji, która ma miejsce w tabeli są na wagę złota.
Macie takie poczucie, że z meczu na mecz gracie coraz lepiej?
ŁUKASZ USOWICZ: Trudno powiedzieć. Wiadomo, że nie da się utrzymać najwyższej formy przez cały sezon. Wydaje mi się, że mamy jeszcze zapas i możemy wejść na jeszcze wyższy poziom. Najważniejsze, żeby to nadeszło w najbardziej odpowiednim momencie, czyli w fazie play-off.
Chyba nie będzie przesadą powiedzieć, że waszym ogromnym atutem jest długa ławka. Trener rotuje składem, każdemu daje szansę gry, a przy tym punktujecie i jesteście w czubie tabeli.
ŁUKASZ USOWICZ: Oczywiście, że tak. W naszej drużynie można by zbudować dwie mocne szóstki, które nie odstają od siebie poziomem. Dlatego na treningach wygląda to naprawdę dobrze, a każdy kto wchodzi na boisko daje dużo drużynie w kwestii końcowego wyniku.
Faza play off zbliża się wielkimi krokami. Czujecie presję, żeby walczyć o prawo gry w PlusLidze?
ŁUKASZ USOWICZ: Myśle, że każdy z nas chciałby na koniec sezonu stanąć na najwyższym stopniu podium ze złotym medalem na szyi. Jednak nie jesteśmy jedyni i czeka nas jeszcze wiele pracy, aby to się spełniło.
Z powodu kontuzji nie grał pan na początku sezonu. Pana powrót do gry śmiało można zaliczyć do tych "w wielkim stylu". Zachwyca pan w każdym meczu. Domyślam się, że powrót do optymalnej formy wymagał wiele ciężkiej pracy?
ŁUKASZ USOWICZ: To prawda, sezon nie zaczął się tak, jakbym sobie tego wymarzył, ponieważ straciłem cały okres przygotowawczy. Można powiedzieć, że byłem w „tyle”. Jednak nie czuję, żebym aż tak zachwycał w tym momencie. Po prostu w końcu udało mi się złapać rytm meczowy. Zawsze stawiam sobie wysoko poprzeczkę. Myślę, że mogę zrobić jeszcze więcej dla drużyny.
Nie miałam okazji zapytać. Jak czuje się pan w nowym klubie? Wiele lat w kadrach młodzieżowych i seniorskich spędził pan w Częstochowie. To był pana drugi dom. Łatwo było się przyzwyczaić do nowego miejsca?
ŁUKASZ USOWICZ: Początki zawsze są trudne, jakby nie patrzeć to mój pierwszy transfer i wszystko nowe dookoła. Jednak klub stoi na naprawdę wysokim poziomie i szybko się zaaklimatyzowałem. Nie było z tym większego problemu, ponieważ praktycznie od razu stworzyliśmy zgraną drużynę.
Do zakończenia rundy zasadniczej coraz mniej meczów. Wasz kolejny przeciwnik to Mickiewicz Kluczbork. Teraz każdy punkt jest na wagę przysłowiowego złota.
ŁUKASZ USOWICZ: Końcówka rundy zasadniczej będzie najcięższa. Wszyscy będą walczyć do końca albo o jak najlepsze rozstawienie w fazie play-off, albo o utrzymanie. Nie spodziewam się już łatwych spotkań, przez co musimy być mocno skoncentrowani na naszym celu.