Magia Krupniczej
Jedenaste zwycięstwo w sezonie i atmosfera, której we Wrocławiu dawno nie było. Siatkarze KS Gwardia ograli w trzech setach Tauron AZS Częstochowa, dokładając kolejne, cenne punkty do ligowego dorobku. Na trybunach nadkomplet kibiców, w tym spora grupa sympatyków spod Jasnej Góry. Takie widowiska po prostu chce się oglądać. Na Krupniczej, w świątyni wrocławskiej siatkówki.
Ostatni tydzień nie był łatwy dla normalnego funkcjonowania KS Gwardia. Spora zawierucha związana z halą przy Krupniczej i sytuacją, dotyczącą decyzji właściciela, zdominowała przygotowania do pojedynku z częstochowską legendą. We Wrocławiu spotkały się zespoły, które przed laty mierzyły się w krajowej elicie. I choć tym razem były to pierwszoligowe zmagania, oprawa pojedynku zdecydowanie nadawała się do wpasowania w PlusLigę.
- Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Częstochowa cały czas chce się odbić od dołu tabeli. My również potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby dobrze wejść w ten mecz, ale dobrze wykonaliśmy założony plan. Wygrywaliśmy nerwowe akcje na siatce. Kluczem było dokładne dogrywanie do siatki. Nasz środek dobrze funkcjonował, kontrolowaliśmy przebieg tego meczu. Michał w drugiej części zaczął łapać piłki na swojej wysokości, a Kamil znów zaliczył świetny występ – podsumowuje Piotr Lebioda, trener Gwardii Wrocław.
Grupa około 40 kibiców gości – „Siatkarska Elita AZS Częstochowa” – plus wrocławscy kibice, jak zawsze głośni, stworzyli świetne widowisko na trybunach. Co warte podkreślenia, wszystko w poszanowaniu dla przeciwnika, bez ekscesów, czy niedomówień ze strony organizatorów. Sportowo, dwa sety, to wymiana ciosów. Twarda siatkówka, gdzie zgodnie z zapowiedzią, zespół z Częstochowy mocno naciskał. Ostatnie miejsce w ligowej tabeli to dla Tauron AZS raczej kwestia kilku kolejek – żeby z takowego się wygrzebać. Gwardziści jednak nie zamierzali czekać na ruch ze strony rywala. Kiedy trzeba było, podkręcili tempo, przede wszystkim brylując w polu serwisowym. 9:1 – takim wynikiem zamknęła się statystyka punktowych zagrywek. Pięć z nich skutecznie wykonał Kamil Maruszczyk. Dwie dołożył Maciej Naliwajko, po jednej Błażej Szymeczko i Michał Superlak. Co ważne, w istotnych momentach spotkania, dzięki czemu można było poukładać boiskowego wydarzenia – po swojemu.
Sobotni mecz był również okazją do pokazania wrocławskim kibicom, jak potrzebna jest męska siatkówka w mieście. Hala przy Krupniczej wypełniła się po brzegi. Rodzice siatkarzy grup młodzieżowych GWR wywiesili transparenty, pytające, dlaczego nadal nie jest pewna przyszłość ich dzieci, z dnia na dzień pozbawianych drugiego domu. Tym bardziej, biorąc pod uwagę szum medialny z ostatniego tygodnia, gdzie niemal wszyscy – jednym głosem – wskazali na wsparcie dla zasłużonego klubu z Krupniczej. Na meczu pojawiła się również rekordowa liczba przedstawicieli mediów. Prosto z pierwszoligowego starcia były m.in. łączenia na żywo z wrocławskimi Faktami TVP. Atmosfera meczu była szczególna, to podkreślali nawet ci, którzy w hali GWR bywają regularnie, od kilku lat. Pozostaje mieć nadzieję, że losy gwardyjskiej siatkówki kierują się w dobrą stronę.
Jeszcze jeden, istotny, sportowy akcent. Nagroda MVP – dla całej drużyny. Coś, co jeszcze raz podkreśla, jakim monolitem jest zespół KS Gwardia w bieżących rozgrywkach. Wielu było bohaterów, jeszcze więcej ważnych momentów. Dlatego też wybór, wydaje się, jak najbardziej słuszny. Statuetka powędrowała do kapitana drużyny Macieja Naliwajko, natomiast tradycyjny voucher GoTesla na przejażdżkę luksusowym samochodem, został przekazany na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – na ręce wolontariusza WOŚP – który uzbierał sporo do puszki, podczas meczu.
Co dalej? Pierwszoligowcy umocnili się w środku tabeli. Ponownie jest szansa, żeby wdrapać się jeszcze kilka pozycji wyżej, choć we Wrocławiu spokojnie spoglądają na kolejne mecze. Beniaminek i tak robi już na tyle pozytywnego szumu, że śmiało może chodzić z podniesioną głową do końca rundy zasadniczej. Na szczęście to sport i ambicja zarówno siatkarzy, jak i sztabu szkoleniowego, to wygrać jak najwięcej. Dlatego z optymizmem pozostaje czekać na kolejny tydzień. A w nim wyjazd na środowy mecz do Siedlec.