Magiczne show w Hali Orbita
Gwardia Wrocław zdała ostatni egzamin przed startem ligowych zmagań i pokonała PlusLigowych rywali z Bełchatowa. Wygrali z PGE Skrą Bełchatów 3:1, zdobyli Puchar Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka i udowodnili wrocławskiej publiczności, że są gotowi na realizację celu na ten sezon, a więc awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Wypełniona po brzegi Orbita powitała po blisko dwuletniej przerwie zawodników Gwardii Wrocław. Ceremonia związana z prezentacją odświeżonego składu była naładowana multimedialnymi efektami, laserami, dymem i oprawą muzyczną. Całość sprawiła, że wrocławska hala miała magiczny klimat.
Wydarzenie rozpoczęło się od bardzo pozytywnej informacji dla całej wrocławskiej siatkówki. Włodarze klubu przekazali bowiem, że partnerem tytularnym pierwszej drużyny została firma Chemeko-System. Firma z Wrocławia objęła zatem swoim wsparciem wszystkie projekty Gwardii: zespół występujący w Tauron.1Lidze, siatkówkę plażową oraz akademię.
Po tak dobrej informacji w Hali Orbita rozpoczęło się prawdziwe show, które poprowadził gość specjalny – znany dziennikarz telewizyjny oraz prowadzący mecze reprezentacji Polski Marek Magiera. Na boisku pojawili się wszyscy młodzi zawodnicy Chemeko-System Gwardia Wrocław Academy, mistrzowie Polski z Chemeko-System Gwardia Wrocław BVB Team, czyli para Jakub Zdybek oraz Paweł Lewandowski, złoci medaliści Mistrzostw Świata U19 w Iranie Tytus Nowik oraz Kamil Szymendera. Złoci medaliści otrzymali specjalne wyróżnienia z rąk dyrektora Biura Sportu i Rekreacji we Wrocławiu Piotra Mazura oraz prezesa Gwardii Wrocław Łukasza Tobysa. Zwieńczeniem była prezentacja pierwszej drużyny Chemeko-System Gwardii Wrocław oraz sztabu szkoleniowego.
Zawodnicy Gwardii Wrocław podejmowali przed własną publicznością wielokrotnych mistrzów Polski, PGE Skrę Bełchatów.
Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry, a drużyny wymieniały się jednopunktowym prowadzeniem aż do wyniku 11:9. To wtedy gospodarze z Wrocławia wysunęli się na dwupunktowe prowadzenie po dwóch udanych serwisach Lukasa Tichacka. Kilka zagrań później Gwardia zdołała podwyższyć swoje prowadzenie do trzech punktów po asie serwisowym Grzegorza Boćka. Trener gości zdecydował się po tej zagrywce na pierwszą przerwę na żądanie. Nie przyniosła ona jednak pożądanych efektów i przy wyniku 21:17 zdecydował się na kolejną. Bełchatów próbował jeszcze kąsać, ale Gwardia utrzymała prowadzenie do końca seta, który zakończył się wynikiem 25:21.
Otwarcie drugiego seta to kolejna wymiana ognia obu drużyn. PGE Skra Bełchatów wysunęła się na dwupunktowe prowadzenie przy wyniku 3:5. W grę gospodarzy wkradło się sporo błędów i po chwili było już 3:7. Trener Rainer Vassiljev zdecydował się wówczas na przerwę. Wyglądało na to, że zawodnicy z Bełchatowa poczuli się pewniej na boisku Hali Orbita. Utrzymywali dwu- i trzypunktowe prowadzenie. Gwardia próbowała jeszcze gonić wynik, ale ta odsłona meczu zakończyła się rezultatem 21:25.
Trzeci set rozpoczął się skuteczną akcją gospodarzy po znakomitym zagraniu Bartłomieja Zawalskiego. Gwardia weszła w tę odsłonę meczu zmotywowana utratą drugiego seta i po chwili było już 5:2. Bełchatowianie nie zamierzali oddawać pola i zacięcie walczyli zdobywając remis przy wyniku 7:7. Dawid Woch na zagrywce przyniósł sporo szczęścia gospodarzom, którzy zdołali ponownie wysunąć się na prowadzenie z wynikiem 13:10. Gwardia Wrocław mogła wyjść na prowadzenie 16:13, ale Bartłomiej Zawalski wykazał się postawą fair-play i przyznał się, że jako ostatni dotknął piłkę. W konsekwencji na tablicy wyników widniał rezultat 15:14. W kolejnym zagraniu Bełchatów zrównał się punktowo z Gwardią i obie drużyny grały punkt za punkt do końca seta. Potrzebne było wyłonienie zwycięzcy „na przewagi”. Ostatecznie lepsza okazała się Gwardia i wygrała 27:25.
Wrocławianie weszli pewnie w czwartego seta i po chwili prowadzili już 5:3. W grę Skry wkradło się sporo błędów, a skuteczny atak Tima Grozera pozwolił wysunąć się gospodarzom na trzypunktowe prowadzenie 8:5. Kolejna akcja i kolejny błąd zawodników z Bełchatowa. W konsekwencji na tablicy wyników 9:5. Skutecznym i efektywnym atakiem popisał się także Mateusz Frąc, a Gwardia prowadziła już 11:7. Przy wyniku 14:9 trener gości zdecydował się na przerwę. Nie udało się jednak odbudować szyków obronnych gości i po doskonałym odbiorze Adriana Mihułki, Gwardia wysunęła się na sześciopunktowe prowadzenie. Następnie dwoma asami serwisowymi z rzędu popisał się Mateusz Frąc. Gospodarze kontynuowali swoją hegemonię na parkiecie Hali Orbita. Set zakończył się rezultatem 25:15 i tym samym zdobyli Puchar Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka.
MVP spotkania został Lukas Tichacek.