Mateusz Biernat: naprawdę fajnie graliśmy w siatkówkę w Bydgoszczy
Solidny mecz zakończony wynikowym niedosytem. Siatkarze eWinner Gwardia w zaległym spotkaniu 6. kolejki TAURON 1. Ligi przegrali 2:3 w Bydgoszczy. Miejscowa BKS Visła będąc pod ścianą odrobiła straty z 1:2 w setach. MVP wybrano Janusza Gałązkę, środkowego gospodarzy. Wrocławski zespół przegrał drugi mecz w lidze.
Dużo było dobrego, męskiego grania, we wtorkowym spotkaniu w Bydgoszczy. Wysoko zawieszona poprzeczka zaproponowana przez siatkarzy obu zespołów sprawiła, że po prostu było co oglądać. Od dłuższych wymian ciosów, poprzez efektownie kończone akcje. Obie drużyny mocno się napracowały, żeby zgarnąć dla siebie coś z punktowej zdobyczy.
– Graliśmy dobrze na przestrzeni trzech i pół seta. Żałujemy drugiej partii, mogliśmy z niej wyciągnąć więcej. Z drugiej strony, cieszy nasz powrót w trzecim secie. Wydawało się, że końcówka będzie należeć do rywala, ale my potrafiliśmy się podnieść i wygrać partię. Dużo nam dała seria zagrywek Mateusza Frąca w tamtym fragmencie. Super jest to, że każdy może w którymś momencie dać coś dobrego drużynie. W Bydgoszczy naprawdę fajnie graliśmy w siatkówkę – oceniał po meczu Mateusz Biernat, rozgrywający eWinner Gwardia.
Akcenty punktowe rozłożyły się w różny sposób po obu stronach. BKS Visła prowadzona na boisku przez Michala Masnego zdobyła aż 29 punktów korzystając ze środkowych. MVP spotkania Janusz Gałązka jeden z najlepiej punktującym (17) spośród wszystkich siatkarzy występujących w meczu. Dokładnie takim samym dorobkiem mogą się pochwalić Łukasz Lubaczewski i Bartosz Pietruczuk, czyli duet przyjmujących eWinner Gwardia. Dokładając do tego Mariusza Marcyniaka, drugiego ze środkowych BKS Visły, z 12 punktami, środek u gospodarzy i przyjęcie u gości, miały dużą siłę rażenia. Na plus trzeba oddać zmiany Bydgoszczan. Kamil Kosiba, Evgenii Karpińskii i Patryk Łaba, zrobili sporo dobrego dla swojej drużyny od drugiego seta.
– Jestem dumny z chłopaków, jak walczyli w tym meczu o każdą piłkę. Trochę uciekły nam czwarty i piąty set. Postawiliśmy się jednak mocno Bydgoszczy na jej terenie. Kto wie, może następnym razem wywieziemy stąd zwycięstwo? Nie ma jednak co płakać, co narzekać, patrzymy już na kolejne wyzwanie. Mocno pracowaliśmy w okresie przygotowawczym, żeby takie obciążenia grania w krótkim odstępie czasu, wytrzymywać – mówił po wtorkowym spotkaniu trener eWinner Gwardia, Krzysztof Janczak.
Co na plus u Gwardzistów? Równomierna dystrybucja w ataku, skuteczność przyjęcia i gra w defensywnie (tu szczególne brawa dla Adriana Mikułki), wreszcie mała liczba własnych błędów drużyny Janczaka. Z dobrej strony pokazał się również wrocławski blok (aż pięć skutecznych Lubaczewskiego). Niepokojąco wyglądał za to poziom zmęczenia, który dopadł Mateusza Frąca. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, ale atakujący eWinner Gwardia po intensywnych czterech setach, nie był w stanie pomóc drużynie w tie-breaku.
A czasu na regenerację nie ma wiele. Już w czwartek Gwardziści wrócą do ligowego grania, tym razem u siebie podejmując… niepokonanego lidera, BBTS Bielsko-Biała. Początek spotkania o godzinie 17:30, transmisja na antenie Polsatu Sport.