Mateusz Grabda: wszyscy mamy wspólny cel - utrzymać KPS Siedlce w 1. Lidze
KPS Siedlce po 10. kolejkach KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo. Z dorobkiem czterech punktów zajmuje 13. miejsce w tabeli. W ostatnim ligowym spotkaniu siedlczanie przegrali na wyjeździe z Exact Systems Norwid Częstochowa 1:3. Już jutro powalczą o zwycięstwo z SMS PZPS I Spała. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem to spotkanie określane zostało mianem tego "za sześć punktów". - Wszyscy mamy wspólny cel - utrzymać KPS Siedlce w 1. Lidze - powiedział Mateusz Grabda, trener siedlczan.
Za zespołem z Siedlec bardzo wyrównane czterosetowe spotkanie przeciwko Exact Systems Norwid Częstochowa. Siedlczanie mieli swoje szanse na komplet punktów, a w ostateczności na urwanie rywalom chociaż jednego oczka, doprowadzając do tie-breaka. Czwarty set, podobnie jak trzy wcześniejsze rozstrzygnął się na przewagi - w końcówce 29:27 dla gospodarzy. Niestety proste błędy zaważyły na tym, że ostatecznie zwyciężyli częstochowianie 3:1.
- Ta siatkówka, gdzie średnia wieku na boisku to 22 lata, niestety charakteryzuje się tym, że ileś tych błędów chłopaki będą popełniać. Walczymy z tym co mecz. W tamtym tygodniu graliśmy mecz z BBTS-em. Popełniliśmy znacznie mniej błędów, więc wynik był zupełnie inny. Mecz meczowi nierówny. To spotkanie było bardzo szarpane jeśli chodzi o wyniki. Szybko niwelowaliśmy przewagę, tak samo Norwid. Rywale po prostu wygrywali w końcówkach. Wynik świadczy o tym, że mecz mógł się podobać kibicom, był bardzo zacięty. Przede wszystkim to, co mnie teraz razi to fakt, że bardzo późno wchodzimy w spotkanie jako zespół. Dopiero jak poczujemy sportową złość odpalamy i zaczynamy grać w siatkówkę na emocjach. Czasami te emocje nam przeszkadzają w grze, bo popełniamy dużo błędów jak w czwartym secie, ale ogólnie tak powinno to wyglądać - powiedział Mateusz Grabda, trener KPS-u.
I dodał - W czwartym secie chłopcy zostali przeze mnie pobudzeni i wprowadzili się w mecz, ale oni muszą to sami zrozumieć, że każdy mecz jest świętością i wojną. Oni wychodzą na arenę i mają walczyć, bo od każdego spotkania zależy ich przyszłość. Myślę, że to rozumieją, ale są w takim wieku, że chciałem im to też uświadamiać, że od tego, jaki będzie wynik, takie będą dalsze losy każdego z moich zawodników.
Spotkanie 10. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn pomiędzy Norwid Częstochowa i KPS obfitowała w wiele punktowych bloków, po obu stronach siatki. Zespoły świetnie zagrały w tym elemencie.
- Trener Tomasz Wasilkowski jest takim trenerem, który bardzo dobrze rozpracowuje przeciwników i na pewno mieli wszystko przygotowane na naszego pierwszego rozgrywającego. My oczywiście też nie siedzimy w domu i odpoczywamy, tylko przygotowujemy się ze statystykiem oraz analizujemy. Można powiedzieć, że gra blokiem naszego zespołu w ostatnich czterech kolejkach idzie do przodu - zauważył szkoleniowiec
KPS Siedlce aktualnie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Na dziesięć spotkań wygrał tylko jedno. Drużyna jednak nie zwieszcza głów, tylko ciężko pracuje, aby w drugiej części sezonu zaprezentować zupełnie inny poziom sportowy.
- Wszyscy mamy wspólny cel - utrzymać KPS Siedlce w 1. Lidze. Mamy mocny zespół jeśli o to chodzi. Wierzę w chłopaków z całego serca i wiem, że ten cel zostanie spełniony i się utrzymamy, bo potrafimy grać w siatkówkę i możemy grać w siatkówkę z każdym. Liga jest tak dziwna, że każdy może wygrać z każdym. Jednak przede wszystkim zawodnicy muszą wchodzić w mecz od pierwszego gwizdka. Już od wyjścia z szatni muszą być nastawieni, że wychodzą na wojnę, a nie dopiero kiedy nie idzie, albo dostaną małą reprymendę ode mnie to zaczynają grać w siatkówkę tak, jak od nich oczekuję - podkreślił trener KPS-u
W sobotę siedlczanie przed własną publicznością zmierzą się z SMS PZPS I Spała w meczu 11. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem to spotkanie określane zostało mianem tego "za sześć punktów".
- Mam nadzieję, że będziemy jeszcze lepiej grali w systemie blok-obrona. Ponadto będziemy wykorzystywali sytuacje, które mamy. Przedostatnia piłka, która po obronie wpadła w środek boiska – takie sytuacje też się niestety zdarzają, także na poziomie PlusLigi, ale nie może się to przydarzyć w końcówce, bo przez takie coś przegrywa się bardzo ważne spotkania - zakończył Grabda.