Mateusz Jóźwik: udało się nam stworzyć monolit
APP Krispol Września po raz drugi z rzędu awansował do półfinału 1. Ligi Mężczyzn. Wrześnianie dzisiaj rozpoczynają rywalizację w II rundzie fazy play off ze Stalą Nysa. - Niewątpliwie jesteśmy zaskoczeniem tej ligi. Myślę, że z dnia na dzień zaskakujemy samych siebie, tymi wszystkimi zwycięstwami. Powiem tak - strach pomyśleć, co będzie dalej. My tak naprawdę wygrywamy z meczu na mecz. Każdy z nas buduje swoją historię, jako zawodnik. Niezwykle piękną sprawą jest to, że udało się nam stworzyć monolit. Widać, że zespołowość u nas króluje - powiedział w specjalnej rozmowie z naszą redakcją Mateusz Jóźwik, przyjmujący Krispolu Września.
1LIGA.PLS.PL: Wygraliście rywalizację z Exact Systems Norwid Częstochowa 3:1 w I rundzie fazy play off 1. Ligi Mężczyzn. Swój awans do półfinału przypieczętowaliście dopiero w czwartym spotkaniu. Nie ma co ukrywać, że do pana należał ten ostatni mecz. Był pan liderem zespołu i sądziłam, że to w pana rąk trafi nagroda MVP.
MATEUSZ JÓŹWIK: MVP to tylko indywidualne wyróżnienie, które nie zawsze jest zgodne, z tym co pokazało się na boisku. Dla naszego zespołu i dla mnie personalnie najważniejsza była wygrana. Na nagrodę MVP zawsze pracuje cała drużyna. Każdemu życzę, aby otrzymał takich wyróżnień jak najwięcej. Myślę, że za 20 lat fajnie mieć taką nagrodę na półeczce i sobie przypomnieć, co robiło się kilka lat temu. Tak jak powiedziałem wcześniej, najbardziej cieszą wygrane.
W świetnym stylu awansowaliście do półfinału 1. Ligi Mężczyzn, choć niewiele osób sądziło, że to właśnie wasza drużyna znajdzie się w czwórce.
MATEUSZ JÓŹWIK: Niewątpliwie jesteśmy zaskoczeniem tej ligi. Myślę, że z dnia na dzień zaskakujemy samych siebie, tymi wszystkimi zwycięstwami. Powiem tak - strach pomyśleć, co będzie dalej. My tak naprawdę wygrywamy z meczu na mecz. Każdy z nas buduje swoją historię, jako zawodnik. Niezwykle piękną sprawą jest to, że udało się nam stworzyć monolit. Widać, że zespołowość u nas króluje. Najpierw jest zespołowość, potem umiejętności. Dopóki nie zaczniemy przegrywać sami ze sobą na boisku, tak jak miało to miejsce w trzecim meczu w Częstochowie, to jesteśmy nieobliczalni. Gdy się nakręcimy, to trudno nas zatrzymać.
Nawiązując jeszcze do tego trzeciego meczu. Przegraliście z Norwidem 0:3. Dla was był to bardzo zimny prysznic. Wydaje mi się jednak, że w perspektywie zbliżających się półfinałowych pojedynków taka lekcja bardzo wam się przyda.
MATEUSZ JÓŹWIK: Oczywiście, że tak. Podczas pierwszego meczu w Częstochowie chcieliśmy bardzo wygrać. Zależało nam na tym, aby rozegrać mecz i wrócić do Wrześni. Jednak wyszliśmy na boisko bardzo spięci. To, że spotkanie było transmitowane przez Polsat Sport na nas nie wpłynęło. Oczywiście fajnie, że w telewizji byliśmy częściej, niż inne zespoły. Niemniej przegraliśmy sami ze sobą. Zakopaliśmy się w pewnym dołku.
Wspomniał pan o zespołowości. Obserwując was przez cały sezon nie ukrywam, że bardzo przypominacie mi Gwardię Wrocław pod względem zgrania, charakteru i świetnej chemii na boisku, którą naprawdę dostrzega się na boisku. To wszystko jest bardzo naturalne, a nie wymuszone i na pokaz.
MATEUSZ JÓŹWIK: Może trzeba spojrzeć sobie prosto w oczy i odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie założenia były przed sezonem, a jakie są teraz. Myślę, że każdy z nas dostrzegł w pewnym momencie, że możemy osiągnąć naprawdę coś fajnego. Ktoś przed sezonem powiedział, że Krispol Września będzie skazany na grę maksymalnie o ósemkę. Uważam, że personalnie każdego to zabolało. Tak jak powiedziałem wcześniej, nic opórcz nas samych nie może nas zatrzymać. To my będziemy ustalać warunki na boisku. Jeżeli chcemy - to możemy, a jeśli możemy i chcemy, to dlaczego miałoby się nam nie udać.
W półfinale 1. Ligi zmierzycie się ze Stalą Nysa, bardzo trudnym rywalem.
MATEUSZ JÓŹWIK: Byłem całym sercem za Gwardią Wrocław. Wrocławianie są beniaminkiem ligi, mają fajny i ciekawy zespół. Myślę, że stać ich na więcej, niż do tej pory osiągnął. Ten sport jest tak piękny, że kwestie finansowe i zorganizowanie klubu Stali Nysa nie mają teraz znaczenia. Wychodząc na boisku każdy ma ten sam cel - wygrać. Pozostaje tylko jedna kwestia, który zespół będzie lepszy danego dnia pod względem sportowym. Wiadomo, że nysianie mają szerszą ławkę i trzeba im to oddać. Osobiście uważam, że dopóki jest serce na boisku, to nie można nikogo przekreślać.