Mateusz Piotrowski: chcemy w dobrych humorach zakończyć ten rok kalendarzowy
W czwartek Tauron AZS Częstochowa odniósł drugie zwycięstwo z rzędu. Akademicy we własnej hali pokonali MCKiS Jaworzno 3:2. Już za dwa dni częstochowianie na wyjeździe powalczą o kolejne ligowe punkty. W ostatnim meczu, w starym roku kalendarzowym zmierzą się z Buskowianką Kielce. - Bardzo chcielibyśmy w dobrych humorach zakończyć tę część sezonu przed Świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem. Chcemy jak najlepiej poprawić swoją sytuację w tabeli, a przede wszystkim w naszych głowach - powiedział Mateusz Piotrowski, atakujący biało-zielonych.
1LIGA.PLS.PL: Za wami kolejny tie-break i kolejne zwycięstwo. W ostatnim meczu pokonaliście MCKiS Jaworzno 3:2.
MATEUSZ PIOTROWSKI: Ważne jest zwycięstwo, ale wolelibyśmy wygrywać mecze jednak za trzy punkty. Cieszyliśmy się ze zwycięstwa, bo pod koniec rundy każdy punkt może się liczyć. Jednak szkoda, że nie udało się zgarnąć kompletu oczek. Sam też drużynie nie pomogłem. Na szczęście chłopaki wzięli grę na swoje barki i udało się nam wygrać 3:2.
Na tę chwilę chyba, mimo wszystko najważniejsze jest zwycięstwo i budowanie pewności siebie?
MATEUSZ PIOTROWSKI: Oczywiście, że tak! Te ostatnie zwycięstwa na pewno dodały nam trochę pewności siebie. Cieszymy się również, że skończyliśmy maraton. W ostatnim czasie mieliśmy bardzo dużo grania. Graliśmy praktycznie co trzy dni. Od kiedy zmienił się trener, tak naprawdę nie mieliśmy czasu na treningi. Po meczu z Jaworznem mamy cały tydzień na spokojne przygotowania. Potem czeka nas przerwa świąteczna. Nie będziemy grali żadnych meczów i na pewno wykorzystamy ten czas na treningi. Myślę, że efekty naszej pracy będą jeszcze bardziej widoczne.
Nowy trener sam przyznał, że bardzo w was wierzy, tylko potrzebujecie czasiu na spokojny trening i pracę.
MATEUSZ PIOTROWSKI: To prawda. W ostatnim czasie tego nam brakowało. Trener starał się na szybko zmieniać treningi, dopasowywać do danej sytuacji i meczów, które mieliśmy do rozegrania.
Ostatnie zwycięstwa, to takie światełka w tunelu, że jeszcze odbijcie się od dołu tabeli?
MATEUSZ PIOTROWSKI: Oczywiście. Wygrane dodały nam pewności siebie i uwierzyliśmy, że potrafimy przełamać przeciwnika. Przegrywając 1:2 potrafimy odrobić straty, doprowadzić do tie-breaka, a na końcu wygrać. Co ważne, udaje się nam utrzymać w miarę równy poziom gry. To była nasza bolączka, że po dobrym początku seta, nagle przeciwnik nam odjeżdżał. Wtedy nie potrafiliśmy się już zebrać i odrobić tych strat. Mam nadzieję, że teraz nasza gra będzie coraz bardziej regularna.
Można powiedzieć, że w czwartek udało się wam zreanżować jaworznianom za wcześniejszą porażkę na wyjeździe 1:3?
MATEUSZ PIOTROWSKI: Tak. W Jaworznie w pierwszej rundzie przegraliśmy 1:3. Cieszymy się, że udało się nam zrewanżować, choć przeciwnicy i tak wywieźli jeden punkt. Jednak zwycięstwo to zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że teraz będziemy rewanżować się każdemu po kolei.
Kolejną taką okazję do rewanżu będziecie mieli w czwartek w Kielcach. Buskowianka wygrała z wami 3:2.
MATEUSZ PIOTROWSKI: Pojedziemy do Kielc po zwycięstwo. Przed nami ciężka praca, ale na pewno przyniesie ona efekty. Bardzo chcielibyśmy w dobrych humorach zakończyć tę część sezonu przed Świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem. Chcemy jak najlepiej poprawić swoją sytuację w tabeli, a przede wszystkim w naszych głowach.
W dalszym ciągu macie jeszcze szanse na awans do fazy play off.
MATEUSZ PIOTROWSKI: Zgadza się, jeśli zrewanżujemy się wszystkim zespołom, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby powalczyć w play off. Warunek jest jeden - musimy dobrze grać. Możemy sprawić jeszcze nie jedną niespodziankę. Póki co, skupiamy się na swojej pracy. Jeśli dobrze przepracujemy treningi, to o nasze wyniki sportowe możemy być spokojni.
Rozgrywki 1. Ligi są pełne niespodzianek. Praktycznie w każdej kolejce pada zaskakujący wynik...
MATEUSZ PIOTROWSKI: To jest sport i każdy wynik jest możliwy. Gdy ktoś miał stuprocentowy patent na zwycięstwo, to na halach pewnie nie byłoby ani jednego kibica. Jednak sport jest dla emocji i w siatkówce wszystko jest możliwe. Nawet przegrywając 0:2 w meczu można wygrać 3:2. Za to kochamy sport, za jego nieprzewidywalność i emocje.