Mateusz Siwicki: narzuciliśmy rywalom swój styl gry
Po raz siódmy zwycięscy i do tego trzeci raz z rzędu 3:0 u siebie. Hala Orbita jest terenem, na którym wyjątkowo dobrze gra się gospodarzom. eWinner Gwardia Wrocław pewnie ograła Exact Systems Norwid Częstochowa. Zwycięstwo cenne, bo pozwalające Gwardzistom powrócić na czwarte miejsce w TAURON 1. Lidze.
We Wrocławiu spotkali się sąsiedzi z ligowej tabeli. W miniony czwartek częstochowianie dzięki wygranej 3:2 nad Lechią Tomaszów Mazowiecki, przeskoczyli Gwardzistów, wskakując na czwartą pozycję. I choć po meczu w Hali Orbita goście wrócili na piątą lokatę, nadal mają więcej zwycięstw od wrocławian (11 do 10). Najważniejsza statystyka jest jednak po stronie Gwardzistów, mianowicie punkty. Trzy oczka z przodu Gwardii i dwumecz wrocławsko-częstochowski skwitowany bilansem 6:1 w setach. Po raz kolejny okazało się, że gdzie jak gdzie, ale w Hali Orbita Gwardziści czują się wyjątkowo dobrze. Na osiem ligowych pojedynków wrocławianie wygrali siedem.
– Narzuciliśmy swój styl gry i kontrolowaliśmy to spotkanie. Czułem się bardzo dobrze na boisku i nawet przez sekundę nie myślałem, czy Norwid wygra seta bądź mecz. Byliśmy pewni siebie i bardzo chcieliśmy się zrehabilitować za niedawną porażkę w Krakowie. Liczyły się tylko trzy punkty i cieszę się, że tak się stało. Kolejne 3:0 u nas. Mecze w Hali Orbita to nasze święto, które prawie zawsze fajnie kończymy, bo trzema punktami. Mimo, że nie trenujemy tu na co dzień, a tylko w dniu meczowym. Przegraliśmy tu tylko raz, z BBTS, ale mam nadzieję, że w play-off to my będziemy zwycięzcy – mówił środkowy gospodarzy, Mateusz Siwicki.
Najwięcej emocji było w trzecim secie spotkania. W decydującą fazę partii zespoły weszły przy wyniku 20:20. Wrocławianie potrafili jednak odskoczyć szybko na 24:20 i nie wypuścili wygranej z rąk. Na wyróżnienie zasługuje z pewnością kapitan gospodarzy Arkadiusz Olczyk. Skuteczny w ofensywie, ale dokładający też wiele dobrego w bloku i wyblokach. Na swoim solidnym poziomie zagrał też Mateusz Frąc, kończąc mecz z nagrodą MVP. Sporo pracy miał też Łukasz Lubaczewski. „Jezus” był najbardziej obciążony w przyjęciu, ale potrafił sobie poradzić, dokładając również sporo w ofensywie, co rusz radząc sobie z blokiem rywala.
– Pewna wygrana na pewno cieszy. Mieliśmy trudniejszy moment po porażce w Krakowie, zastanawialiśmy się, jak ruszyć. Takie wygrane do zera pobudzają jednak do dalszej ciężkiej pracy. Dzisiaj możemy się cieszyć, ale od jutra myślami będziemy już przy spotkaniu w Siedlcach. Nie ma co ukrywać, że ten Kraków był z tyłu głowy, takie porażki bolą. Jest nam przykro, że tamten mecz tak się zakończył. Trzeba było jednak skupić się na walce z Norwidem. Mieliśmy w tym meczu bardzo dobre fragmenty, ale były też takie, w których jeszcze nie wyglądało to dobrze. Chcemy jak najszybciej odbudować naszą stabilność w grze na dłuższym dystansie. Z Norwidem pokazaliśmy, że siatkarsko jesteśmy od nich po prostu lepsi – mówił po spotkaniu trener eWinner Gwardia, Krzysztof Janczak.
Wrocławianie kolejny mecz zagrają w czwartek, 14 grudnia, na wyjeździe w Siedlcach. Pojedynek z miejscowym KPS będzie pokazywany na antenie Polsatu Sport (g. 20:30).