Maxwell Elgert z BKS Visły Proline Bydgoszcz: liga ma dobry system przyznawania punktów
BKS Visła Proline Bydgoszcz pokonała Olimpię Sulęcin 3:2 w wyjazdowym meczu 13. kolejki TAURON 1. Ligi Mężczyzn. - Liga ma dobry system przyznawania dwóch punktów wygranemu i jednego przegranemu w tie-breaku. W Kanadzie przyznaje się trzy punkty zwyciężcy, nie zależnie z jakim wynikiem on wygrał mecz. Jest to dość zniechęcające, ponieważ przegrany w pięciu setach nie dostaje ani jednego punktu - powiedział Maxwell Elgert, rozgrywający bydgoskiej drużyny.
TAURON 1.LIGA.PL: Rozgrywki TAURON 1. Ligi Mężczyzn rozgrywane są dynamicznie. Nie ma pan chyba zbyt dużo czasu na to, aby bliżej poznać nasz kraj?
MAXWELL ELGERT: To prawda, nie ma zbyt wiele czasu na samotne podróżowanie, ale dzięki wyjazdom z drużyną mogę trochę zobaczyć. Ostatnio mieliśmy trzy dni wolnego i zastawiałem się, czy gdzieś nie pojechać. Przyznam jednak szczerze, że byłem zmęczony i chciałem odpocząć w domu. Mam nadzieję, że w święta Bożego Narodzenia odwiedzę inne miasto. W czasie tej ostatniej przerwy udało mi się natomiast nadrobić mecze z mistrzostw świata w Katarze. Te ostatnie były szczególnie interesujące.
Zatem za kogo trzymasz kciuki?
MAXWELL ELGERT: Cóż, kibicowałem Kanadzie, ale nie zaszli zbyt daleko. Z pozostałych drużyn chyba chciałbym, żeby wygrała Argentyna. Fajnie byłoby zobaczyć jak Messi wygrywa mistrzostwa świata, zanim skończy karierę.
Pozwolę sobie wrócić do meczu z Olimpią Sulęcin. Sporo emocji dostarczył wszystkim tie-break. Co czuje zawodnik, kiedy udaje się pole serwisowe, a na tablicy jest wynik 15:15?
MAXWELL ELGERT: To jest na pewno stresujące. Chcesz dać swojemu zespołowi szansę na zdobycie punktu. Jednak to czasami nakłada na ciebie większą presję i powoduje błędy.
Na przestrzeni pięci setów popełniliście dwadzieścia cztery błędy w polu serwisowym, a przeciwnk zaledwie dziewięć. To chyba nie był wasz najlepszy mecz w tym elemencie?
MAXWELL ELGERT: To prawda. Walczyliśmy z tym serwisem przez cały mecz, szczególnie ja sam. Popełniłem aż siedem błędów. To jest coś nad czym muszę popracować w nadchodzących treningach.
Za to trzeba przyznać, że mieliście dość dobre przyjęcie, które zapewniało panu komfortowe rozgrywanie.
MAXWELL ELGERT: Tak, mieliśmy dobre przyjęcie przez cały mecz. Dobrze jest się ustawić przy siatce i mieć wiele opcji jako rozgrywający.
Patrząc na przebieg spotkania, chyba zgodzi się pan ze mną, że to było wyrównane starcie?
MAXWELL ELGERT: Tak, było to bardzo wyrównane spotkanie. Myślę jednak, że liga ma dobry system przyznawania dwóch punktów wygranemu i jednego przegranemu w tie-breaku. W Kanadzie przyznaje się trzy punkty zwyciężcy, nie zależnie z jakim wynikiem on wygrał mecz. Jest to dość zniechęcające, ponieważ przegrany w pięciu setach nie dostaje ani jednego punktu.
Na środku od trzech spotkań jak się nie mylę, mogliśmy zobaczyć nominalnego atakującego na środku Pawła Cieślika. Jak pana zdaniem sprawdza się na ten pozycji?
MAXWELL ELGERT: To nowa pozycja dla Pawła, ale myślę, że na niej spisuje się bardzo dobrze. Co się poprawiło? Zaczęliśmy lepiej spisywać się w polu serwisowym i lepiej zaczęliśmy grać we wszystkich obszarach gry. W pierwszych dwóch setach, nie wykorzystalismy do końca swoich umiejętności.
Mimo, że trzeci set wygraliście łatwo, to w czwarym i piątym nie można odmówić przeciwnikowi walki.
MAXWELL ELGERT: Zgadza się, Olimpia Sulęcin była mocnym przeciwnikiem i walczyła z nami do samego końca. Gospodarze zagrali naprawdę dobre spotkanie, przez co ten mecz było nam trudniej wygrać. Przez pierwsze dwa sety ciężko było nam zatrzymać ich atakującego, potem może gdzieś stracili koncentracje. Później my zaczęliśmy lepiej zagrywać i to utrudniło im grę. Popełnili też o wiele mniej błędów na zagrywce. Przy dobrym przyjęciu nasi przeciwnicy byli nie do zatrzymania. Do zespołu dołączył też nowy zawodnik - rozgrywający Rafał Prokopczuk. To on był wartością dodaną dla Olimpii, poza kilkoma drobnymi błędami zagrał świetne zawody. Jak już wspomniałem od trzeciego seta zaczęliśmy zagrywać lepiej i udało nam się odrzucić rywali od siatki. Przez to piłki częściej szły do atakującego. W konsekwencji mniejszą skuteczność mieli przyjmujący, a nam z kolei było łatwej odczytać zamiary Olimpii.