Mikołaj Szewczyk: od początku wierzyliśmy, że utrzymamy 1. Ligę w Częstochowie
Tauron AZS Częstochowa utrzymał się sportowo w 1. Lidze, ale na ten moment nie wiadomo, czy zespół przystąpi do rozgrywek w sezonie 2019/2020. W specjalnej rozmowie z naszym portalem Mikołaj Szewczyk opowiada o rywalizacji z UKS Mickiewicz Kluczbork, grze z Dawidem Murkiem w jednej drużynie oraz planach na przerwę pomiędzy sezonami. - Od początku wierzyliśmy, że utrzymamy 1. Ligę w Częstochowie - mówi przyjmujący.
1LIGA.PLS.PL: Trzeci raz w swojej karierze grał pan o utrzymanie w rozgrywkach i po raz trzeci wygrał. Jak pan to robi? Mówiąc pół żartem, pół serio - za niedługo kluby będą specjalnie podpisywać kontrakty z panem w takich trudnych dla siebie sytuacjach.
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia, jak to robię. Po prostu wkładam w to całe serce. Tak naprawdę to jak zachowuję się na boisku jest po prostu ambicją i chęcią walki wygrywania. Tak jak powiedziałem, nie wiem jak to robię. Po prostu daje z siebie wszystko i staram się odnaleźć swoje miejsce i rolę na boisku. Do tego staram się uzupełnić lukę w gorzej funkcjonującym elemencie w zespole.
Nie miał pan dużo czasu, żeby zgrać się z nową drużyną, a mimo to w meczach o utrzymanie graliście tak, jakbyście cały sezon spędzili razem na boisku.
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Tak, miałem bardzo krótki okres czasu do wpasowania się w drużynę. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że byłem po dosyć ciężkiej kontuzji, gdzie tak naprawdę ostatni raz wyskoczyłem do ataku 3 listopada, a do AZS-u dołączyłem 31 stycznia, udało się nam szybko zgrać. Oczywiście cały czas byłem na siłowni i trzymałem formę fizyczną. Jednak kompletnie nie miałem pewności siebie i musiałem się trochę odbudować. Na szczęście trener Piotr Łuka dał mi taką możliwość, tak jak cały zarząd. W Częstochowie ludzie po prostu we mnie uwierzyli i dali mi możliwość, aby pokazać siebie z jak najlepszej strony. Jestem im za to jak bardzo wdzięczny.
Powiedział pan, że w niego uwierzono. Wy też wierzyliście, że w fazie play out możecie wygrać. Przynaję, że mnie trudno momentami było w to wierzyć, kiedy obserwowałam waszą grę i porażkę za porażką... A wy pozbieraliście się i utrzymaliście 1. Ligę w Częstochowie.
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Szczerze mówiąc my wierzyliśmy od początku. Podchodząc do tych play outów i jadąc do Kluczborka wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytem, że możemy grać na luzie, bo nawet jeżeli przegramy te spotkania, to przyjdziemy do siebie. W swojej hali czuliśmy się dużo pewniej. W Kluczborku udało się nam wygrać dwa mecze. Zagraliśmy wtedy naprawdę dobrą siatkówkę. Byliśmy zadowoleni z tych spotkań. Myślę, że podczas trzeciego pojedynku już w Częstochowie poczuliśmy się zapewnie. Chcieliśmy za szybko zakończyć tę rywalizację. Dzień później już nie popełniliśmy tego błędu i wygraliśmy. Od początku do końca byliśmy skoncentrowani. Każdy wiedział, że potrafi grać w siatkówkę i bardzo chciał wygrać.
Do tego mieliście po swojej stronie jeszcze wsparcie nieocenionego profesora, czyli Dawida Murka.
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Dawid odnalazł swoją drugą młodość. Naprawdę zagrał świetne zawody i był naszą ostoją. Patrząc na niego każdy miał w sobie taki spokój, że jest ktoś, kto nie pęknie nawet w tej końcówce. Po prostu ufaliśmy mu pod każdym względem.
Pan był małym chłopcem, kiedy Dawid Murek rozgrywał swojej mecze w reprezentacji Polski. Nie tak dawno Krzysztof Bieńkowski zdradził mi, że Dawid był jego idolem z dzieciństwa. Jak pan czuł się grając z taką legendą w jednym zespole?
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Powiem szczerze, że wzorowałem się na nim i również mogę go nazwać swoim idolem z dzieciństwa. Przychodząc do AZS-u naprawdę czułem się bardzo szczęśliwy, że będę mógł z taką osobą trenować i czegoś się od niej nauczyć. Teraz nawet po takim krótkim okresie czasu jestem w stanie powiedzieć, że nauczyłem się od niego naprawdę wiele. Szczególnie spokoju, spokoju na boisku i pewności w swoich zagraniach. A do tego wiary w swoje własne umiejętności.
Sezon się zakończył. Nie pozostaje mi teraz zapytać, co dalej?
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Teraz chciałbym przede wszystkim spędzić dobrze czas na siłowni. Zawsze po sezonie bardzo mocno pracuję na siłowni, aby jeszcze lepiej wejść w kolejny sezon. Na pewno będę sporo grał w plażówkę, ponieważ nie chce się wybić z tego rytmu grania. Uwielbiam grać w plażówkę i mam bardzo fajnych partnerów, m.in Jędrzeja Brożyniaka z Kluczborka. Zapowiada się aktywna przerwa między sezonami.
Myśli pan już o klubie, w którym zagra w nadchodzącym sezonie?
MIKOŁAJ SZEWCZYK: Zobaczymy, co się wydarzy. Na ten moment nie mam zielonego pojęcia. Wszystko zależy od mojego menadżera, co on dla mnie znajdzie.