Norwid? Impuls i hala. MKS? Seria zwycięstw
Tylko dwa dni dzielą nas od pierwszych w sezonie derbów województwa śląskiego w TAURON 1. Lidze. Już w piątek MKS Będzin spotka się w Częstochowie z tamtejszym Norwidem.
Po ośmiu kolejkach ekipa ze świętego miasta zajmuje szóste miejsce w tabeli z dorobkiem 15 punktów, na które złożyło się pięć zwycięstw i trzy porażki, tracąc do będzińskiego MKS-u, okupującego fotel lidera, sześć oczek.
- W derbach województwa nigdy nie ma zdecydowanego faworyta. Z jednej strony atut własnej hali może przemawiać za Norwidem, a z drugiej MKS pojedzie do Częstochowy podbudowany ostatnią serią zwycięstw. Częstochowianom towarzyszyć też będzie dodatkowy impuls po zmianie trenera, więc zapowiada się bardzo ciekawe wydarzenie - stwierdził Marcin Weiner, prezes Śląskiego Związku Piłki Siatkowej.
W obydwóch zespołach nie brakuje zawodników reprezentujących w przeszłości przeciwne kluby. Dla nich zbliżające się starcie wyzwoli dodatkowe emocje. - W Będzinie aktualnie występuje Łukasz Usowicz, który aż osiem sezonów spędził w Częstochowie, natomiast o sile Norwida stanowią m.in.: Bartosz Schmidt, Tomasz Kowalski i Rafał Sobański, grający dawniej dla MKS-u - przypomniał prezes.
Ostatni z wymienionych wyżej siatkarzy nie ukrywa, że Norwid wygra tyle wtedy, gdy zagra na maksimum swoich możliwości. - Będzin to najmocniejszy przeciwnik w lidze, na papierze, na boisku, w tabeli... Musimy przyłożyć się do tego meczu taktycznie, rozpracować rywali i przede wszystkim zagrać na 100 procent, bo gra na 70 czy 80 nie wystarczy do odniesienia zwycięstwa - zaznaczył przyjmujący.
Po zmianie szkoleniowca, z Piotra Gruszki na Leszka Hudziaka, drużyna spod Jasnej Góry odniosła dwie wygrane z rzędu. Najpierw pokonała Olimpię Sulęcin 3:2, a następnie SMS Spała 3:0. - Cały czas uczymy się myśli nowego trenera, choć nie do końca nowego, bo przecież Leszka Hudziaka poznaliśmy już wcześniej, gdyż pracował w naszym sztabie. Ufamy mu i wspólnie chcemy progresować - dodał Rafał Sobański.
Roszada na ławce trenerskiej nie jest jedyną, do której ostatnio doszło w klubie z Częstochowy. Kilka tygodni temu częstochowianie zmienili halę, przeprowadzając się ze szkolnej przy ul. Jasnogórskiej na największą w mieście, przy ul. Żużlowej.
- Zmiana hali jest związana z rozwojem klubu, choć niezależnie od zmiany, to mecz z Będzinem już wcześniej mieliśmy zaplanowany właśnie tutaj. Hala jest duża, ale bardzo przyjazna i dobrze się prezentuje. Mam nadzieję, że kibice, którzy w niej zasiądą będą świadkami ciekawego widowiska - zakończył siatkarz.