Patryk Łaba: nasze założenie to wygrywać jak najwięcej meczów u siebie i w końcu przełamać się na wyjeździe
KPS Siedlce póki co, nie punktuje w wyjazdowych spotkaniach. W ostatniej kolejce siedlczanie przegrali z Exact Systems Norwid Częstochowa 1:3. - Nasze założenie to na pewno wygrywać jak najwięcej meczów u siebie i w końcu przełamać się na wyjeździe. Myślę, że jak już raz wygramy na wyjeździe, to wszystko się odblokuje - powiedział Patryk Łaba, przyjmujący KPS. W rozmowie z naszym portalem opowiada o nowej drużynie, przeprowadzce do Siedlec i kolejnym spotkaniu z Gwardią Wrocław.
1LIGA.PLS.PL: Przegraliście z Exact Systems Norwid Częstochowa 1:3 w meczu 5. kolejki 1. Ligi. Niewiele zabrakło w czwartym secie, abyście doprowadzili do tie-breaka.
PATRYK ŁABA: Popełniliśmy za dużo błędów. Do tego w końcówce nie kończyliśmy ataków na pojedynczym bloku i Norwid odwrócił losy spotkania. Niestety wróciliśmy do Siedlec bez punktów.
Przez znaczną część drugiego seta dominowaliście na parkiecie w każdym elemencie. Wygraliście tę partię do 18, choć mogliście ją zakończyć zwycięstwem nawet do 14. Wydawało się, że ta wygrana doda wam skrzydeł, a chyba wam je podcięła? Trzeciego seta nie zaczęliście dobrze...
PATRYK ŁABA: Szczerze mówiąc już w końcówce drugiego seta widać było, że coś złego zaczyna się z nami dziać. Popełniliśmy błędy, pozwoliliśmy, żeby wpadło nam kilka piłek po zagrywce Arkadiusza Żakiety, który strzelił mocno. W sumie on nie miał nic do stracenia, a my stanęliśmy. Myślę, że to była już taka zapowiedź, tego co stało się później. Zamiast spokojnie doprowadzić końcówkę, to pozwoliliśmy rywalom się odbudować. Oni zdobyli kilka punktów, obronili chyba trzy piłki setowe. Niestety kolejny set zaczęliśmy od straty punktowej.
Kiedy rozmawiałam z trenerem powiedział, że bardzo martwi go brak zwycięstw na wyjeździe.
PATRYK ŁABA: Na pewno musimy na wyjazdach coś wygrać. Nie możemy grać tylko we własnej hali. Akurat Norwid Częstochowa ma podobnie. Kiedy rozmawiałem z chłopakami, też mówili, że wygrywają tylko u siebie, a na wyjazdach idzie im ciężko. W przyszłym tygodniu gramy z Gwardią. Wrocławianie mają bardzo specyficzną halę. Osobiście nigdy tam nie grałem, ale bezwątpienia jest to ich atut. W końcu trzeba będzie się przełamać. Nie sądzę, żebyśmy nie wygrali żadnego meczu na wyjeździe, a gdy w końcu jakiś wygramy, to po prostu wszystko ruszy.
Skoro tak dobrze czujecie się u siebie, to może rewanżowe spotkanie z częstochowską drużyną wygracie u siebie?
PATRYK ŁABA: Bardzo bym sobie tego życzył. Trzeba przyznać, że nasza hala to bardzo duży atut. Gabaryty są zdecydowanie mniejsze niż w Częstochowie, co nie pozwala na takie efektowne obrony, jakie miały miejsce w sobotnim meczu. Nasze założenie to na pewno wygrywać, jak najwięcej meczów u siebie i w końcu przełamać się na wyjeździe. Myślę, że jak już raz wygramy na wyjeździe, to wszystko się odblokuje.
Potrzebujecie zwycięstw, ale potrzebujecie także zdrowych zawodników. Nie jest tajemnicą, że kilku graczy zmaga się z kontuzjami. Teraz silny charakter pozostałej części drużyny będzie na wagę złota.
PATRYK ŁABA: To prawda, praktycznie byliśmy bez zmiany na pozycji przyjmujących. Do Częstochowy przyjechaliśmy w dziesięciu. Krzysztof Gibek po ostatnim meczu doznał urazu. Mam nadzieję, że wróci i będziemy mogli normalnie trenować w tym tygodniu. Na pewno czujemy to, że musimy wykonać robotę dla czterech przyjmujących we dwóch. Jednak nie ma co narzekać, bo w siatkówce obciążenia są duże. Na pewno jeszcze trudniej mieli nasi kadrowicze na mistrzostwach świata, gdzie grali cztery mecze z rzędu. My bez porównania mamy mniejsze obciążenia. Trzeba zacisnąć zęby i grać.
Rozgrywki 1. Ligi rozkręciły się na dobre, a należy dodać, że w listopadzie dojdą kolejne obciążenia, czyli mecze Pucharu Polski.
PATRYK ŁABA: Zgadza się, trzeba będzie jakoś dobrze rozłożyć siły, regenerować się i odpoczywać. Grać jak najmniej tie-breaków, a zdobywać jak najwięcej punktów – tego bym sobie życzył.
Ostatni sezon spędził pan w barwach TSV Sanok. Jak czuje się pan po zmianie klubu?
PATRYK ŁABA: Ciekawa zmiana i inne otoczenie. Pochodzę z Podkarpacia i jeszcze nigdy nie mieszkałem w województwie mazowieckim. Jest trochę inaczej. Widzę pewne różnice w mentalności ludzi. Niewielkie, ale zawsze coś. Dla mnie to ciekawa przygoda. Do tego nowe otoczenie i znajomi. Myślę, że potrzebowałem takiego bodźca i zmiany.
Półżartem pół serio między tymi wszystkimi obowiązakami, o których rozmawialiśmy musicie jeszcze znaleźć czas na naukę języka polskiego z kolegą z drużyny. Shalev Saada powiedział mi, że stara się uczyć języka polskiego, ale nauka sprawia mu sporo problemów.
PATRYK ŁABA: Zna podstawowe słowa. Wspólnie z kolegami przygotowaliśmy dla niego słowniczek polsko-angielski zwrotów siatkarskich. Wszystko oczywiście zapisane jest fonetycznie. Uczy się systematycznie. Zaplanowałem dla niego kartkówkę. Jak nie zda, to stawia wszystkim piwo (śmiech).