Piotr Lebioda: takie zwycięstwo jak to z Lechią jeszcze bardziej nas scementuje jako drużynę
- Po takim meczu, taki wynik smakuje najbardziej. Mam wrażenie, że to zwycięstwo jeszcze bardziej nas scementowało jako drużynę. Huśtawka nastrojów zakończona euforią w meczu inauguracyjnym z tak trudnym przeciwnikiem … bezcenne – powiedział trener Piotr Lebioda, po wyjazdowym zwycięstwie z Lechią Tomaszów Mazowiecki.
MAREK OSUCHOWSKI/EXACT SYSTEMS NORWID CZĘSTOCHOWA: W środę rozpoczęliśmy długo wyczekiwany sezon TAURON 1.Ligi? Ponad 190 dni bez meczu ligowego. Kiedy po raz ostatni zdarzył się taki okres w pracy trenerskiej Piotra Lebiody?
PIOTR LEBIODA: Nigdy. Nie pamiętam tak długiej przerwy. Bardzo trudny czas dla każdego sportowca. Niedokończone rozgrywki, niepewność czy rozpoczniemy kolejny sezon, kiedy wejdziemy na trening, na jakich zasadach? Wiele pytań bez odpowiedzi przez kilka miesięcy. Ale udało się i gramy.
Inauguracja sezonu to podwójny stres. Byłeś pewny swojego zespołu w konfrontacji z Lechią Tomaszów Mazowiecki, czy serce zabiło mocniej?
PIOTR LEBIODA: Mecz inauguracyjny wyzwala zawsze dodatkowe emocje. Chęć dobrego wejścia w sezon jest zawsze duża, adrenalina robi swoje. Byłem pewien jednego, że będziemy walczyć do końca meczu o każdą piłkę. Każdy zdobyty punkt z tym rywalem brałem w ciemno. Wcześniejsze mecze sparingowe, turnieje, które rozegraliśmy nie rozwiązały wszystkich znaków zapytania dotyczących składu. Nawet mecz z Lechią ich nie rozstrzygnął. To pokazuje, jak mamy wyrównany skład. Na treningach chłopcy dają z siebie przysłowiowego maksa. Ostatnie treningi przed meczem inauguracyjnym mogły napawać optymizmem.
Nietypowa jak na warunki siatkarskie hala nie sprawiła jednak problemów waszemu młodemu zespołowi. Partia otwarcia wygrana do 15, powinna ustawić mecz, ale to jednak gospodarze przejęli inicjatywę w kolejnych dwóch setach?
PIOTR LEBIODA: Arena Lodowa nie przestraszyła nas, a wręcz ciepło przywitała. Prawdziwa siatkówka rozpoczęła się od czwartego seta. Pierwsze trzy partie rozegrane były według starej siatkarskiej zasady -kto zagrywa ten wygrywa. Oczywiście emocji nie zabrakło. My wygrywamy pierwszego seta dosyć gładko, po to żeby kolejne dwie partie gładko oddać. W moim wypadku od drugiego seta zaczęły się szachy trenerskie. Zmiany zawodników, podwyższanie bloku, szukanie rozwiązań w obronie i ataku, przewidywanie ustawień i zagrań Lechii. Takie tam nasze rzemiosło trenerskie.
Ostatecznie jednak dwa cenne punkty trafiają na wasze konto, to dobra wiadomość, bo kilka zespołów może w Tomaszowie punkty pogubić, a zwycięstwo wyjazdowe zawsze cieszy podwójnie?
PIOTR LEBIODA: Pod koniec trzeciego seta zaczęliśmy grać dobrą siatkówkę. W przerwie przed czwartym setem dyskusja z II trenerem Leszkiem Hudziakiem na temat naszego składu, omówienie z zawodnikami, co gramy oraz wspólne motywowanie przyniosły pozytywny efekt. Zaczęliśmy dobrze przyjmować, odskoczyliśmy na kilka punktów coraz lepiej funkcjonował nasz blok. Wygrywamy czwartą partię do 22. Przed piątym setem wiedzieliśmy, że Lechia jest w naszym zasięgu. Super postawa zawodników w bloku i obronie oraz skuteczne kontrataki pozwoliły nam odskoczyć na kilka punktów. W samej końcówce popełniamy mniej błędów od naszego rywala i cieszymy się ze zwycięstwa 16:14. Po takim meczu, taki wynik smakuje najbardziej. Mam wrażenie, że to zwycięstwo jeszcze bardziej nas scementowało jako drużynę. Huśtawka nastrojów zakończona euforią w meczu inauguracyjnym z tak trudnym przeciwnikiem… bezcenne.
Wróćmy na chwilę do kontuzji Adriana Krasia na półmetku przygotowań. Ta wiadomość spędziła sen z powiek, czy jednak zmobilizowała do wertowania rynku transferowego? Tomasz Kowalski wydaje się być idealnym kandydatem na pozycję rozgrywającego. Dodatkowo widać, że drużyna obdarzyła go zaufaniem, bo został kapitanem.
PIOTR LEBIODA: Niestety nie mięliśmy czasu na ,,spędzenia snu z powiek”. Krótka rozmowa z Adrianem drugiego dnia turnieju z udziałem zespołów plusligowych, na temat jego kontuzji nie pozostawiała wątpliwości. Musieliśmy szybko działać. Rozmowa z Tomkiem tego samego dnia, doprecyzowanie warunków kontraktu i już w poniedziałek rozpoczęliśmy wspólne treningi. Od samego początku widziałem i wiedziałem, że w tej sytuacji jest on najlepszym rozwiązaniem. Z nikim innym nie rozmawialiśmy na temat zastąpienia Adiego. Cieszę się, że Kowal jest w naszym zespole. Obdarzenie Tomka funkcją kapitana przez pozostałą cześć drużyny, to tajemnica szatni. Sztab szkoleniowy zaakceptował ją pozytywnie.
Nie macie jednak czasu na długie świętowanie. Jest już mobilizacja przed sobotnim meczem z Gwardią Wrocław? Rywal wydaje się być solidny?
PIOTR LEBIODA: Tak, to prawda. Już w czwartek siłownia i zajęcia na sali. Nasz najbliższy rywal będzie liczył się w walce o czołowe lokaty. Póki co nasz cel, czyli awans do rundy play-off się nie zmienił. Oczywiście chcielibyśmy zrobić niespodziankę, ale stąpamy twardo po ziemi, znamy wartość naszych rywali. Młodość ma swoje prawa. Zrobimy wszystko, żeby zagrać dobrą siatkówkę.