Piotr Lebioda: to było niezłe spotkanie
KS Gwardia Wrocław przegrał na wjeździe z KS Lechią Tomaszów Mazowiecki 1:3. - To było niezłe spotkanie - powiedział Piotr Lebioda, trener wrocławskiej drużyny.
Drużyna z Wrocławia przed przyjazdem do Tomaszowa Mazowieckiego mogła pochwalić się serią czterech zwycięstw z rzędu. Nie bez przyczyny przed sobotnim spotkaniem mówiło się, że to mecz na szczycie 7. kolejki 1. Ligi Mężczyzn. Pojedynek był dość wyrównany, ale ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się tomaszowianie.
- Po pierwsze, gratulacje dla zespołu lidera z Tomaszowa Mazowieckiego. Niepotrzebnie sędziowie włączyli się do tego, co działo się na boisku. Nagle sędzia na stołku widzi akcje przy antence, od strony, której nie jest sposób dostrzec. Dodatkowo kartka za to, że zawodnik przedłuża grę, idąc na zagrywkę - powiedział Piotr Lebioda, trener Gwardii Wrocław.
I dodał - Ja rozumiem, gdyby był gwizdek i siatkarz coś tam zaczyna kombinować. A tu bez gwizdka, po prostu wymienił piłkę, która była mokra. Po niemal co drugiej akcji, kiedy tylko zawodnik się przewrócił na parkiet, wbiegały dzieci od wycierania boiska, bo było bardzo gorąco.
Siatkarze Lechii w dalszym ciągu pozostają jedyną, niepokonaną drużyną w sezonie 2018/19 1. Ligi Mężczyzn. Mają na swoim koncie 20 punktów. Wrocławianie z kolei z dorobkiem 14 punktów zajmują piątą lokatę.
- Dało się to odczuć, sala wypełniona do brzegi, niezłe spotkanie, a tu niestety, niepotrzebne włączenie się sędziego do tego, co mogło się podobać. Dwie kartki niemal pod rząd, które wybiły nas z rytmu. Kto wie, co by było, gdybyśmy nie stracili tych punktów – podkreślił trener Gwardii Piotr Lebioda.
I dodał na koniec - Lechia to bardzo mocny zespół. Choć przyznaję, już nie mogę doczekać się rewanżowego starcia we Wrocławiu. Tam będzie okazja do zmierzenia się w pełnym, taką mam nadzieję, zestawieniu. Co do meczu w Tomaszowie, jestem mimo wszystko, zadowolony. Mocno falowaliśmy, ale potrafimy wychodzić z dołków. Kiepsko nam się trenowało, wyszło jakieś przemęczenie, pogoda, kilka infekcji. Dodatkowo zabrakło Michała Superlaka. A mimo tego, zagraliśmy momentami całkiem nieźle. Wierzę, że 1-2 dni wystarczą na złapanie świeżości i powrót na dobre tory.