Podsumowanie 17. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn
Nie brakowało emocji w meczach 17. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn. Na inaugurację tej serii spotkań MCKiS Jaworzno pokonało u siebie AZS AGH Kraków 3:1. W hicie kolejki Stal Nysa S.A. przed własną publicznością musiała uznać wyższość BBTS Bielsko-Biała 3:2. Wicelider natomiast na wyjeździe przegrał mimo walki z Exact Systems Norwid Częstochowa 2:3. Ważne zwycięstwa za trzy punkty odniosła Lechia Tomaszów Mazowiecki, która wygrała z APP Krispol Września 3:1 oraz SPS Chrobry Głogów, który nie pozwolił urwać sobie nawet jednego seta w konfrontacji z SMS PZPS I Spała. Zacięte spotkanie rozegrał również KPS Siedlce i ZAKSA Strzelce Opolskie, które ostatecznie podzieliły się punktami. Kolejkę zakończył niedzielny mecz pomiędzy KFC Gwardią Wrocław i Mickiewiczem Kluczbork. Wrocławianie po raz drugi w tym sezonie znaleźli sposób na kluczborczan i zwyciężyli 3:0.
MCKiS Jaworzno przełamało się przed własną publicznością
W sobotę jaworznianie w pełni wykorzystali atut własnej hali. W pierwszym meczu w Nowym Roku przed swoimi kibicami pozwolili krakowskiej drużynie ugrać tylko seta. Warto jednak dodać, że tylko w pierwszym secie gospodarze mieli pełną kontrolę nad grą. W pozostałych partiach rywalizacja była wyrównana i wszystko rozstrzygnęło się w końcówkach. Dzięki wygranej za trzy punkty podopieczni Mariusza Syguły awansowali w ligowej tabeli o jedną pozycję - z siódmej na szóstą. Akademicy pozostali na 10. miejscu. Obie drużyny w dalszym ciągu mają realne szanse na awans do fazy play off.
Częstochowianie zrewanżowali się wiceliderowi
Jeszcze przed spotkaniem drużyna z Częstochowy jednogłośnie mówiła, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zrewanżować się lublinianom za porażkę z pierwszej części sezonu. Zadanie mieli trudne do wykonania, bo w sobotę po przeciwnej stronie siatki stanął wicelider tabeli. Jednak na co dzień zmagający się z licznymi kontuzjami i urazami. LUK Politechnika przyjechała na mecz 17. kolejki w okrojonym składzie, ale z nastawieniem na ciężki bój. I taki rzeczywiście on był. Oba zespoły tanio skóry nie sprzedały i ostatecznie podzieliły się punktami. W tie-breaku więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Norwida Częstochowa, którzy wygrali 15:12, dzięki naprawdę mocnej zagrywce i opisali do swojego konta ważne dwa oczka.
- Wiedzieliśmy, że w sobotę musimy po męsku zagrać przede wszystkim zagrywką. Oczywiście przytrafiła się nam przy tym, bardzo duża ilość błędów własnych, ale musieliśmy zaryzykować. Byliśmy świadomi tego, że lublinianie są mocni na siatce. Nasze ryzyko jak widać się opłaciło - powiedział Piotr Lebioda, trener Exact Systems Norwid.
Lechia po raz drugi lepsza od APP Krispol
Tomaszowianie byli bardzo głodni zwycięstwa. W ostatnim czasie ponieśli dwie porażli w lidze, co odbiło się bezpośrednio na ich pozycji w tabeli. Na sobotni mecz przeciwko wrześnianom mocno się skoncentrowali. Wykorzystali atut własnej hali i wsparcie kibiców. Podopieczni Bartłomieja Rebzdy zachowali głodną głowę w końcówce premierowej odsłony meczu i wygrali na przewagi 26:24. Poszli za ciosem i w drugim secie praktycznie od początku do końca kontrolowali sytuacją na boisku. Jedynie w trzeciej partii pozwolili przejąć inicjatywę drużynie gości, która wygrała 25:20. Krótka przerwa uspokoiła siatkarzy Lechii i w czwartym secie nie pozostawili żadnych złudzeń, że tego dnia im właśnie należało się zwycięstwo. Wygrana za trzy punkty pozwoliła gospodarzom awansować z 8., na 7. miejsce w tabeli. Podopieczni Mariana Kardasa zanotowali spadek o jedną lokatę - z czwartej na piątą.
- Nie wszystko od początku sezonu układało się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Mieliśmy i mamy nadal swoje problemy. Cały czas, gdzieś tej dobry gry szukamy, jednak ostatnie zwycięstwo bardzo cieszy - wyznał Bartłomiej Rebzda, szkoleniowiec Lechii.
Rekordowy set w meczu SPS Chrobry - SMS PZPS I. Trzy punkty zostały w Głogowie
Zespół z Głogowa i Spały do tej pory rozegrał najdłuższego seta w rozgrywkach KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn w sezonie 2019/20. Pierwsza partia spotkania po zaciętej walce na przewagi, zakończyła się wygraną głogowian 35:33. To zwycięstwo w końcówce było motorem napędowym dla podopiecznych Dominika Walencieja w kolejnych dwóch seta. Dość szybko narzucili spalskiej młodzieży swoje warunki gry. Oczywiście goście nie mieli zamiaru tanio sprzedać skóry. Starali się dotrzymać kroku przeciwnikom i walczyć jak równy z równym, ale ostatecznie punkty do swojego konta dopisali zawodnicy beniaminka. Po 17. kolejce zespoły zajmują odpowiednio przedostatnie i ostatnie miejsce w tabeli. Warto jednak dodać, że głogowianie zmniejszyli swoją stratę do 12. w klasyfikacji KPS-u Siedlce. Ta różnica wynosi zaledwie jeden punkt.
- Przed spotkaniem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak ważny jest to mecz i o co, tak naprawdę gramy. Wygrana za trzy punkty daje nam "dużo życia" jeśli spojrzymy na tabelę. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania i zwyciężyliśmy bez straty seta - podkreślił Dominik Walenciej, trener SPS Chrobrego.
Podział punktów w Siedlcach. KPS znowu wygrał u siebie
Hala w Siedlcach dla miejscowego KPS-u staje się pomału jego twierdzą. Podopieczni Mateusza Grabdy po niezwykle zaciętym boju pokonali u siebie ZAKSĘ Strzelce Opolskie 3:2. W tym miejscu należy odnotować, że zespół beniaminka tego dnia wspierał swoją grą Piotr Łukasik, który na co dzień trenuje i występuje w pierwszej drużynie z Kędzierzyna-Koźla, czyli Grupie Azoty ZAKSIE. Przyjmujący rozegrał świetny mecz, ale siedlczanie nie odstawali poziomem od rywali. W drugim secie bardzo dobrą zmianę dał Michał Wójcik oraz Patryk Napiórkowski. Ich gra w dużej mierze odmieniła postawę całego KPS-u. Wytrzymali nerwowe końcówki i ostatecznie zwyciężyli w tie-breaku na przewagi 17:15 oraz całym meczu 3:2.
- Wygraliśmy bardzo ciężki mecz. Jestem dumny z postawy całego zespołu. Moja drużyna jest niesamowita - przyznał Mateusz Grabda, trener KPS- u.
Druga porażka Stali. BBTS z dwunastym zwycięstwem z rzędu
Stal Nysa S.A. w sobotę musiała pogodzić się z drugą porażką z rzędu w sezonie 2019/20. Przed własną publicznością rozegrała zacięte spotkanie przeciwko BBTS Bielsko-Biała, które rozstrzygnął tie-break. A w nim dużo skuteczniejsi okazali się bielszczanie. Obserwując ten mecz trudno nie było odnieść wrażenia, że zespół gości na własne życzenie przegrał premierową odsłonę pojedynku na przewagi 27:25. Podopieczni Harry'ego Brokkinga w połowie partii prowadzili kilkoma oczkami i wydawało się, że mają pod kontrolą grę. Nic bardziej mylnego. Nysianie łatwo się nie poddają. Odrobili straty i wygrali tę partię. W kolejnych setach nie brakowało męskiej, twardej siatkówki. Padł również kolejny rekord frekwencji podczas meczu w Nysie. Na trybunach zasiadło 2000 kibiców!
- Nie da się ukryć, że to zwycięstwo smakuje szczególnie z kilku powodów. Po pierwsze wygrywamy z liderem, pokonujemy zespół, który u siebie w lidze jeszcze nie przegrał, po raz kolejny wychodzimy obronną ręką w tie-breaku. Spotkanie wyrównane, pełne zwrotów akcji, znakomitych wymian, rozgrywane przy tym w niesamowitej atmosferze. W tym miejscu w imieniu drużyny dziękuję za wspaniały doping klubowi kibica. Po raz kolejny nasi kibice pokazują, że zasługują na uznanie za wsparcie, jakim nas darzą - powiedział Daniel Wolny, drugi trener BBTS.
I dodał - Byliśmy do tego pojedynku bardzo dobrze przygotowani pod każdym względem. Chcieliśmy bardzo go wygrać i to się nam udało. Zwycięstwo dedykujemy naszemu koledze, libero Kajetanowi Markowi. Tym meczem udowadniamy, że zatrzymać nas będzie bardzo trudno. Jesteśmy rozpędzeni, jesteśmy mocni, ale z każdym tygodniem wymagamy od siebie więcej, bo wiemy, że możemy jeszcze sporo zyskać na jakości.
Trzy punkty zostały we Wrocławiu
17. kolejkę KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn zakończyło niedzielne spotkanie KFC Gwardii Wrocław z Mickiewiczem Kluczbork. Początek meczu wskazywał na świetną dyspozycję kluczborczan, którzy bardzo szybko objęli prowadzenie 4:0 i 8:2. Do połowy tej partii wydawało się, że podopieczni Mariusza Łysiaka kontrolują grę. Nic z tych rzeczy. Wrocławianie odrobili straty i końcówkę premierowej części pojedynku rozstrzygnęli na swoją stronę 27:25. To wyraźnie podcięło skrzydła ekipie z Kluczborka. W kolejnych dwóch setach starała się dotrzymać kroku Gwardzistom, ale końcówki należały do gospodarzy, którzy wygrali odpowiednio do 23 i 22.
- To był bardzo ważny mecz, bo wiadomo, że w tabeli jest ścisk. Jest chyba pięć drużyn, które mają niemal tyle samo punktów, więc będzie cały czas taka huśtawka. Jeden mecz przegrany może spowodować nawet spadek w okolice ósmego miejsca. Nie chcemy do tego dopuścić, dlatego do każdego następnego meczu będziemy podchodzić z myślą o trzech punktach. Moi zawodnicy bardzo mocno pracują, są bardzo rzetelni. Zawsze podkreślam, że z takiej treningowej rzetelności jest dobre granie. Wierzę w to, że ta mocna praca przyniesie efekt - zakończył Krzysztof Janczak, trener KFC Gwardii Wrocław.
Wyniki 17. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn
11 stycznia
MCKiS Jaworzno - AZS AGH Kraków 3:1 (25:19, 26:24, 22:25, 25:22), MVP: Kamil Dębski
Exact Systems Norwid Częstochowa - LUK Politechnika Lublin 3:2 (25:21, 22:25, 25:17, 23:25, 15:12), MVP: Kamil Kosiba
Lechia Tomaszów Mazowiecki - APP Krispol Września 3:1 (26:24, 25:22, 20:25, 25:19), MVP: Bartłomiej Neroj
SPS Chrobry Głogów - SMS PZPS I Spała 3:0 (35:33, 25:21, 25:21), MVP: Kacper Bobrowski
KPS Siedlce - ZAKSA Strzelce Opolskie 3:2 (13:25, 25:23, 25:16, 25:27, 17:15), MVP: Patryk Napiórkowski
Stal Nysa S.A. - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (27:25, 21:25, 22:25, 25:19, 12:15), MVP: Jarosław Macionczyk
12 stycznia
KFC Gwardia Wrocław - Mickiewicz Kluczbork 3:0 (25:22, 25:23, 25:22), MVP: Marcel Gromadowski
Tabela po 17. kolejkach KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn: https://bit.ly/35PkSjw