Przerwana zwycięska passa eWinner Gwardii
Na siedmiu meczach zakończyła się zwycięska passa siatkarzy eWinner Gwardia Wrocław. Wrocławianie pogromcę znaleźli we Wrześni. W czterech setach lepszy okazał się KRISPOL, który wręcz wyszarpał zwycięstwo faworytowi. Gwardziści stawiali opór, ale tego dnia za dużo było czynników na „nie”, żeby myśleć o wygranej.
Przed spotkaniem drużyna trenera Krzysztofa Janczaka legitymowała się statusem niepokonanej w ligowej stawce. Wydawało się, że we Wrześni wrocławianie stają przed dużą szansą na odniesienie ósmego zwycięstwa z rzędu. Siatkówka po raz kolejny zweryfikowała jednak to, co może się wydawać przed wyjściem na boisko. Gwardziści weszli w mecz całkiem nieźle, zaczynając od równego grania, chociażby do stanu 13:13, a nawet 18:19. Skończyło się jednak na 20:25 i kilku dłuższych zmianach na pozycjach.
– Tego pierwszego seta, którego zazwyczaj przesypiamy, otworzyliśmy całkiem nieźle, ale nie utrzymaliśmy końcówki i przegraliśmy. Później próbowaliśmy się podnieść, ale szło nam jak po grudzie i chyba wszyscy dobrze to widzieli, kto oglądał mecz. Chcielibyśmy bardzo szybko wyrzucić z głowy tę porażkę i samemu sobie udowodnić, ile jesteśmy warci. Czekamy na kolejny mecz z Bydgoszczą. Trzy punkty, tego chcemy – komentował po spotkaniu kapitan eWinner Gwardia, Arkadiusz Olczyk.
W drugim secie był nawet 19:16 dla wrocławian. Końcówka ponownie należała jednak do rywala, ten fragment eWinner Gwardia przegrała 3:9. Nerwowo było też w wygranym secie, którego wrocławianie wyprowadzili na 24:21, żeby ostatecznie zrobiło się po 24 i dopiero wygrana na przewagi (do 24 właśnie), dała oddech. Ostatnia partia, tu dobrze było do stanu 14:11, wynikowo. Ale ponownie, rywal dołożył sporo ryzyka w ataku i zagrywce, słusznego, bo opłacalnego. A eWinner Gwardia nie „przeciągnęła” meczu do tie-breaka, zaliczając tym samym pierwszą porażkę w sezonie.
– Grało nam się źle, pod górę, próbowaliśmy walczyć… Słabo przyjmowaliśmy, trochę lepiej blokowaliśmy, ale na skrzydłach nie potrafiliśmy sobie poradzić. Do tego zagrywką nie odrzuciliśmy rywala od siatki i to był główny problem. Fajne jest to, że mimo tego, że goniliśmy przeciwnika cały mecz, nie zwiesiliśmy głów. Trafił się jednak taki, pierwszy dzień, naszej niemocy. Przeciwnik to wykorzystał i gratulacje dla drużyny z Wrześni. My dostaliśmy kubeł zimnej wody na głowę i pozostaje wrócić do pracy, żeby znowu wygrywać – mówił po meczu trener eWinner Gwardia, Krzysztof Janczak.
Teraz weekend bez gry w wydaniu wrocławian. Kolejna okazja do rywalizacji w kolejnym tygodniu. I od razu dwa poważne egzaminy, w Bydgoszczy ze spadkowiczem z PlusLigi, BKS Visłą (wtorek) i we Wrocławiu, z liderującym BBTS Bielsko-Biała (czwartek).