Ryan Coenen: rozłąka nie jest łatwa
To były pierwsze Święta Bożego Narodzenia poza domem - poza rodzinnym krajem i miastem dla bielskiego przyjmującego Ryana Coenen’a. Jak je spędził, czy spróbował tradycyjnych, polskich wigilijnych potraw? Rozmawialiśmy także o tym, jak Ryan czuje się w naszym kraju, czy się odnalazł i zaaklimatyzował w Bielsku-Białej. Czy tęskni za Stanami Zjednoczonymi, czy tęskni za domem, rodziną i przyjaciółmi?
BBTS BIELSKO-BIAŁA: To były Twoje pierwsze Święta Bożego Narodzenia z dala od domu. Jak je spędziłeś?
RYAN COENEN: To prawda - moje pierwsze Święta Bożego Narodzenia za granicą. Miałem to szczęście, że odwiedziła mnie moja rodzina. Moi rodzice i siostra spędzili tydzień w Polsce. Razem świętowaliśmy zarówno Wigilię, jak i Pierwszy Dzień Świąt. Wybraliśmy się na wycieczkę do Szczyrku, a także do Krakowa. Same Święta Bożego Narodzenia natomiast spędziliśmy w mieszkaniu moim i Jenny.
Zaskoczyło Cię coś w sposobie spędzania Świąt Bożego Narodzenia przez nas, Polaków?
RYAN COENEN: Tak, tak. Tym, co mnie zaskoczyło najbardziej to fakt, że obchodzicie drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. My mamy tylko Wigilię, a potem Boże Narodzenie, czyli jak wy mówicie pierwszy dzień świąt. W USA okres świąteczny kończy się szybciej.
A co sądzisz o tradycyjnych polskich potrawach wigilijnych. Miałeś okazję jakiś spróbować?
RYAN COENEN: Tak - podczas kolacji klubowej. Na przystawkę jedliśmy rybę, której niestety nazwy nie pamiętam, ale jestem przekonany, że ty ją znasz (mowa o śledziu – red.). Jedliśmy też zupę, która wyglądała jak zupa z krwi (barszcz czerwony – red.) oraz pierogi, tyle że z kapustą i grzybami. Tego wszystkiego spróbowałem podczas kolacji z drużyną. Na nasz rodzinny, domowy świąteczny obiad przygotowaliśmy pierogi oraz białą kiełbasę.
Możesz nam powiedzieć, jak wygląda Boże Narodzenie w twoim rodzinnym kraju?
RYAN COENEN: Przede wszystkim są to bardzo rodzinne święta. Spędzamy dużo czasu w gronie najbliższych. Decydujemy, większością głosów kiedy otwieramy prezenty - czy robimy to w wieczór wigilijny, czy też w Boże Narodzenie. W USA wszyscy dekorują domy lub mieszkania na zewnątrz. Ozdabiamy podwórka. Można powiedzieć, że wręcz szalejemy z dekoracjami. Trochę inaczej niż w Polsce. U was chyba nie ma tej tradycji albo nie jest ona rozpowszechniona tak, jak ma to miejsce w moim kraju.
Jak Święta Bożego Narodzenia spędza rodzina Coenów?
RYAN COENEN: Gdy byłem młodszy, chodziliśmy do domu naszych krewnych i tam zbierała się cała rodzina. Teraz świętujemy w nieco mniejszym gronie - tylko moi najbliżsi, czyli siostra, brat, szwagierka, moja siostrzenica – Kennedy oraz nasi rodzice.
Wiem, że dekorowanie waszego mieszkania tutaj w Bielsku-Białej rozpoczęliście – Ty i Jenna na kilka tygodni przed Świętami Bożego Narodzenia…
RYAN COENEN: To prawda. Jen i ja naprawdę bardzo kochamy Boże Narodzenie. Kupiliśmy prawdziwe drzewo – żywą choinkę, udekorowaliśmy ją i ustawiliśmy w naszym salonie. Świąteczne ozdoby mamy dosłownie wszędzie w sypialni, w kuchni, w łazience, w dużym pokoju. Lubimy ozdoby świąteczne i staraliśmy się urządzić nasze mieszkanie tak, by moja rodzina czuła się jak w domu.
Jak spędziliście Sylwestra?
RYAN COENEN: Spędziliśmy na zabawie sylwestrowej. Świętowaliśmy razem z kolegami z drużyny.
Spytam więc, jak spędzasz Sylwestra w domu, w USA?
RYAN COENEN: Sylwester świętujemy tak naprawdę już od rana. W ciągu dnia spędzam czas z najbliższymi. Chodzimy na przykład na kręgle. Wieczory z kolei należą już do moich przyjaciół. Ja wychodzę ze swoimi znajomymi, a moi rodzice ze swoimi. Co robimy? Różnie. Potrafimy przesiedzieć długie godziny przed ekranami telewizorów, oglądając na przykład mecze piłkarskie. Czekamy, kiedy zegar wybije północ. To jest dla nas wielkie wydarzenie. Wszyscy stoimy wokół telewizora i odliczamy od 23:50 – do dziesięciu. Czekamy z niecierpliwością na Nowy Rok.
Mieszkasz w Polsce już cztery miesiące. Wystarczający czas, by się zaaklimatyzować?
RYAN COENEN: Mam to szczęście, że od początku jest tutaj ze mną moja dziewczyna Jenna. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że jej obecność była dla mnie błogosławieństwem, w szczególności na samym początku. Razem udało się nam zaaklimatyzować w Bielsku-Białej. Razem jest prościej, łatwiej, wygodniej. Odnalazłem wspólny język z chłopakami z drużyny. Poznałem całą administrację klubu i wszystkie rzeczy z tym związane. Święta Bożego Narodzenia w środku sezonu były naprawdę miłym przeżyciem. Prawda jest jednak taka, że oczywiście tęsknię za swoim krajem, rodziną, przyjaciółmi i jakby dobrze mi tu nie było, to i tak nie mogę się doczekać końca sezonu.
Terminarz rozgrywek ligowych jest dość napięty. Dużo trenujecie, gracie. Mimo to znalazłeś czas, by nieco pozwiedzać, by wyruszyć w Polskę, zobaczyć coś poza samym miastem Bielsko-Biała?
RYAN COENEN: Podróżujemy dużo z zespołem, jeździmy niemalże po całej Polsce na mecze. Poza tym byłem dwa razy w Szczyrku - raz z naszymi polskimi przyjaciółmi, a raz z moją rodziną. Jenna i ja byliśmy już dwa razy w Krakowie. Odwiedziliśmy także Jarmark Bożonarodzeniowy w Katowicach. Bielsko-Biała to miasto, które znamy już bardzo dobrze. Widzieliśmy większą jego część. Kochamy centrum. Mamy swoje ulubione restauracje.
Co było dla Ciebie najtrudniejsze w procesie aklimatyzacji?
RYAN COENEN: Postawiłbym chyba na barierę językową. To była najtrudniejsza rzecz, do której nie mogłem się przyzwyczaić. Komunikacja z nieznajomymi była bardzo trudna zarówno dla Jenny, jak i dla mnie. Teraz mogę powiedzieć, że był to drobiazg. Na początku jednak wydawało mi się, że jest to problem nie do przezwyciężenia. Z drugiej jednak strony od razu zaczęliśmy zauważać pozytywy. Poznawaliśmy nową kulturę, chłonęliśmy atmosferę tego pięknego miasta wędrując po tych starych i jakże pięknych uliczkach. Cieszymy się, że mamy okazję zobaczyć nową, inną część świata. Generalnie więc powiedziałbym, że od czasu pobytu tutaj zauważamy o wiele więcej pozytywów, niż negatywów.
A co sądzisz na temat jedzenia w Polsce?
RYAN COENEN: Jedzenie tutaj, w Polsce jest zdecydowanie dużo lepsze, niż w Stanach Zjednoczonych. Wszystko jest zdrowsze, bardziej organiczne. Doświadczenie nowego rodzaju dla mnie. Macie zdecydowanie mniej fast foodów niż my. W USA wszystko jest przetworzone, w naszej żywności jest dużo dodatków, konserwantów. Więc tak, jedzenie w Polsce zdecydowanie na plus.
Czego najbardziej Ci brakuje, za czym tęsknisz najmocniej?
RYAN COENEN: Zdecydowanie najbardziej tęsknię za moimi przyjaciółmi i rodziną. Rozłąka jest trudna. Bycie tak daleko od najbliższych przez tak długi czas jest trudne. Tęsknię za moim rodzinnym miastem w Milwaukee – WI. Mieszkam tam od dziecka, tam są moi wszyscy znajomi oraz moja rodzina, która jest mi bardzo bliska. Brakuje mi jednak jeszcze jednej rzeczy - jazdy samochodem z automatyczną skrzynią biegów.
Co będzie pierwszą rzeczą, którą zrobisz po powrocie do domu?
RYAN COENEN: Nad odpowiedzią na to pytanie nie muszę się zastanawiać – zaproszę do domu całą moją rodzinę i wszystkich przyjaciół i po prostu usiądziemy, napijemy się piwa i porozmawiamy. Będą chciał dowiedzieć się wszystkiego, co wydarzyło się podczas mojej nieobecności. Opowiem o mojej polskiej przygodzie, pokażę im zdjęcia, porozmawiamy o moich kolegach z drużyny i moim doświadczeniu.