Sobota z KRISPOL 1. Ligą Mężczyzn: KFC Gwardia Wrocław - BBTS Bielsko-Biała 2:3
KFC Gwardia Wrocław przegrała z BBTS Bielsko-Biała 2:3 (22:25, 25:17, 26:24, 23:25, 11:15) w meczu 10. kolejki KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn. Spotkanie było bardzo zacięte i emocjonujące. Ostatecznie zespoły podzieliły się punktami. MVP został wybrany Bartosz Cedzyński.
W ligowej tabeli oba zespoły dzieliły aż cztery miejsca przed pierwszym gwizdkiem sobotniego meczu. Dużo wyżej, bo na 6. pozycji znajdowali się wrocławianie, a na 10. lokacie bielszczanie. Warto dodać, że zarówno KFC Gwardia, jak i BBTS w ostatniej serii spotkań przegrały swoje mecze 0:3. Znając charakter i waleczość obu ekip spodziewać się można było zaciętej walki o każdy punkt.
- Co musimy zmienić w naszej grze? Przede wszystkim wyjść na boisko z większą wolą walki oraz być skoncentrowanym od pierwszej do ostatniej piłki - powiedział przed spotkaniem Jakub Nowosielski, rozgrywający Gwardzistów.
Pierwsza partia spotkania była bardzo wyrówana. Na przestrzeni całego seta żadnej drużynie nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi punktowej 10:10 i 15:15. Po stronie gospodarzy w ataku bardzo dobrze spisywał się Marcel Gromadowski oraz Łukasz Lubaczewski. Natomiast po stronie gości Oleg Krikun oraz Sergiej Kapelus. W ostatnich akcjach premierowej odsłony meczu więcej zimnej krwi zachowali bielszczanie, którzy zwyciężyli 25:22.
Gwardia podrażniona porażką, kolejną partię rozpoczęła z wysokiego "c" 6:0. Goście mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki Jakuba Nowosielskiego. To automatycznie przełożyło się na niższą skuteczność w ataku 4:10 i 5:11. Wrocławianie w pełni wykorzystali słabszy momen gry rywali i przejęli pełną kontrolę nad grą 21:16. Do końca utrzymali odpowiednią koncentrację i zwyciężyli 25:17, doprowadzając do remisu w tym sobotnim spotkaniu.
Podopieczni Krzysztofa Janczaka poszli za ciosem. Widać było, że wygrana dodała im pewności siebie. W kolejnej partii wypracowali sobie niewielką przewagę punktową 6:4 i 13:11. Dobre ataki Krzyszofa Gibka, Błażeja Szymeczko i Gromadowskiego pozwoliły im kontrolowali sytuacji na boisku. Drużynie z Bielska-Białej nie można było odmówić walki. Świetne ataki ze środka Adriana Hunka oraz punktowe bloki pozwolił im doprowadzić do remis 24:24. Jednak ostatnie słowo należało do Gwardzistów, którzy wygrali 26:24.
W secie numer cztery do stanu 4:4 obie ekipy grały punkt za punkt. Następnie wrocławianie odskoczyli na pięć oczek 10:5. W tej sytuacji trener Harry Brokking poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Ta krótka przerwa pozwoliła na chwilę uspokoić gości. Choć dalej na prowadzeniu byli siatkarze KFC Gwardii 11:15. Jednak cierpliwość to słow klucz w tej partii. Wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą 20:18. Nic bardziej mylnego. Bielszczanie ani myśleli złożyć broni. Odrobili straty i nerwową końcówkę rozstrzygnęli na swoją stronę 25:23, wyrównując tym samym stan sobotniej rywalizacji.
Mecz we Wrocławiu rozstrzygnął tie-break. Tę część lepiej zaczęli siatkarze BBTS Bielsko-Biała 5:3. Wypracowaną przewagę utrzymali już do końca. Bardzo ważną rolę w tym secie odebrał punktowy blok przyjezdnych (19 punktowych bloków w całym meczu). Wrocławianie walczyli do końca, ale ostateczie musieli uznać wyższość bielszczan, którzy wygrali tę partię 15:11 i całe spotkanie 3:2.
Statystyki mecz: http://www.krispol1liga.pl/games/id/1100311.html