Sobota z PLS 1. Ligą: CUK Anioły Toruń - REA BAS Białystok 2:3
CUK Anioły Toruń przegrał z REA BAS Białystok 2:3 (18:25, 25:23, 25:17, 27:29, 13:15) w pierwszym sobotnim meczu 1. kolejki PLS 1. Ligi. Spotkanie było wyrównane i do końca toczyła się zacięta walka o zwycięstwo. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami. MVP został wybrany Jan Król.
Podopieczni Krzysztofa Stelmacha w połowie maju 2024 roku wywalczyli upragniony awans do 1. Ligi. W sobotę rozegrali pierwsze ligowe starcie. Po przeciwnej stonie siatki stanęli białostoczanie, którzy poprzedni sezon zakończyli na 9. pozycji w tabeli.
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę jak 1. Liga jest wyrównana. Z roku na rok, co raz bardziej się o tym przekonujemy. Wierzymy, że nasze ciężkie treningi przełożą się na pracę wykonywaną podczas meczów. Do każdej drużyny należy podejść z respektem, bo wszystkie zespoły są silne i posiadają swoje atuty. Dostanie się do finałowej ósemki na pewno by nas bardzo uszczęśliwiło. Najważniejsze dla całej drużyny, to nie zakończyć ligi na jednym z ostatnich czterech miejsc. Jednak każdy z nas indywidualnie nakłada na siebie presję, żeby wspólnie zrobić jak najlepszy wynik - powiedział Łukasz Kalinowski, przyjmujący CUK Anioły.
Z kolei nowy sternik REA BAS Białystok - Łukasz Jurkojć dodał - To będzie trudny sezon. Faworytami na papierze są zespoły z Chełma, Bielska-Białej i Radomia. Tak samo ciężko będzie walczyć o końcowe zwycięstwo, jak i o miejsce w ósemce.
Pierwszą partię spotkania od skutecznego bloku rozpoczął Isbel Mesa Sandoval 1:0, który zatrzymał zagranie Adriana Gwardiaka. Dzięki dobrym zagrywkom Łukasza Kalinowskiego gospodarze odskoczyli na dwa oczka 4:2. Białostoczanie szybko wyrównali wynik 5:5. Z dobrej strony w polu serwisowym pokazał się Jakub Zimoląg. Z akcji na akcję coraz skuteczniejszy w ataku był również Tomasz Pizuński 9:6. Na niewiele zdała się przerwa na żądanie trenera Krzysztofa Stelmacha. REA BAS w dalszej części premierowej odsłony meczu powiększył swoją przewagę 13:7. Dobry poziom ataku utrzymywał Jan Król. Do końca tego seta rytm gry dyktowali goście 23:14. Zakończył go udanym kontratakiem wspomniany wcześniej Król 25:18.
Druga część sobotniego meczu rozpoczęła się od równej gry punkt za punkt 3:3. Do połowy tej partii żadnej z ekip nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi 12:12. Dopiero w końcówce torunianie, dzięki dobrym serwisom odskoczyli na kilka oczek 19:16. Dobrze zagrywał Bartłomiej Dorosz. Zespół z Białegostoku walczył do końca. Jednak w ostatnich akcjach zimną głowę zachowali gospodarze. Seta zakończył błąd w polu serwisowym Króla.
Zespół beniaminka poszedł za ciosem. W kolejnym secie dość szybko wyszedł na prowadzenie 8:5. Białostoczanie mieli problem z dokładnym przyjęciem serwisów Mesa Sandovala, a w konsekwencji wyprowadzeniem punktowej akcji. Krótka przerwa na żądanie szkoleniowca REA BAS uspokoiła grę gości. Po czasie serią bardzo dobrych zagrywek odpowiedział Mikołaj Miszczuk, dzięki któremu przyjezdni wyszli na prowadzenie 10:8. CUK Anioły szybko odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie 19:14. Przyjezdni takiej straty już nie zdołali odrobić. Gospodarze dość pewnie wygrali tę partię 25:17.
Czwarta odsłona spotkania toczyła się ze zmiennym szczęściem dla obu zespołów. Set lepiej zaczął się dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha 6:3 i 10:5. Zawodnicy z Torunia bardzo mocno zagrywali. Białostoczanie ani myśleli składać broń. Drużynę do walki poderwał Dawid Gruszczyński 10:13. W drugiej części tego seta wydawało się, że torunianie pewnie zmierzają po wygraną. Prowadzili już 17:12. Goście jednak dzięki dobrej postawie Pizuńskiego i Zimoląga zdołali doprowadzić do remisu 19:19. Do końca już toczyła się zacięta walka o każdy punkt. Ostatecznie grę na przewagi na swoją stronę rozstrzygnęli siatkarze z Białegostoku. Najpierw błąd w ataku popełnił Adam Surgut, a w kolejnej akcji punktowym blokiem popisał się Sebastian Lisiecki 29:27.
Tie-break rozpoczął się od równej gry punkt za punkt 3:3. Chwilę przed zamianą stron na prowadzenie wysunęli się gospodarze 8:6. Zawodnicy REA BAS nie poddawali się 9:10. Walczyli do końca i ta walka im się opłaciła. W kluczowych momentach utrzymali nerwy na wodzy, wygryając piątą partię 15:13 i cały mecz 3:2. Spotkanie zakończył błąd w polu serwisowym Mesa Sandoval.
Pkt za pkt: https://www.tauron1liga.pl/games/action/show/id/1104047.html#pktvspkt
Statystyki: https://www.tauron1liga.pl/games/action/show/id/1104047.html#stats
Powrót do listy