VolleyKuchnia z Szymonem Szlendakiem i Piotrem Gruszką
Szymona Szlendaka i Piotra Gruszkę łączy nie tylko siatkówka, zawód trenera... Łączy ich również ogromna pasja do gotowania. W przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa postanowili ruszyć ze wspólnym projektem VolleyKuchnia, w której pokazują jak łatwo w zaciszu własnej kuchni przygotować zdrowe i pyszne dania. - Ustaliliśmy, że robimy to wyłącznie dla przyjemności. Nie reklamujemy żadnych produktów, nie walczymy o „lajki”. Chcemy po prostu pokazać jak przyrządzamy posiłki w domu - powiedział Szymon Szlendak, drugi trener ZAKSY Strzelce Opolskie.
Być może niewiele osób wie, że Szymon Szlendak przez kilka lat był kucharzem, który bardzo sprawnie łączył codzienną pracę w renomowanej restauracji w Warszawie oraz Opolu z treningami siatkarskimi. Od sezonu 2019/20 wspólnie z Rolandem Dembończykiem prowadzi ZAKSĘ Strzelce Opolskie w rozgrywkach KRISPOL 1. Ligi Mężczyzn. Skąd pomysł, żeby uruchomić projekt VolleyKuchnia z Piotrem Gruszką?
- Pomysł zrodził się podczas jednej z wielu rozmów z Piotrkiem Gruszką. W czasie kiedy obowiązywały jeszcze te najbardziej ścisłe obostrzenia sanitarne. Nikt nie wychodził z domu bez wyraźniej potrzeby, każdy szukał sposobu, jak sobie poradzić w tej zupełnie nowej rzeczywistości. Piotrek słusznie zauważył, że skoro i tak codziennie coś nowego, fajnego tworzymy w swoich domowych kuchniach, to może warto pokazać to naszym znajomym za pośrednictwem Instagrama. Spodziewałem się, że może to być bardzo kreatywny sposób na spędzanie wolnego czasu, którego po przerwaniu rozgrywek KRISPOL 1. Ligi było aż za dużo. Przypuszczałem, że pod kątem kulinarnym, może być to ciekawy materiał, bowiem Piotrek jest pasjonatem kuchni. W swojej bogatej karierze grał w krajach, w których kuchnia narodowa jest niezwykle bogata, jak chociażby Włochy, Turcja, czy Francja. Takimi wspomnieniami warto się podzielić. Ja z kolei z zawodu jestem kucharzemi, od 14 lat staram się dzielić czas pomiędzy kuchnię, a siatkówkę. Zawsze wspólnym mianownikiem była pasja do obu tych dziedzin - wyjaśnił Szlendak.
Wszyscy fani siatkówki Piotra Gruszkę znali z parkietów siatkarskich - wybitny zawodnik i trener. Niewiele osób wie, że równie dobrze radzi sobie w kuchni.
- Pomysł gotowania z Szymonem powstał dosyć spontanicznie. Rozmawiając pewnego razu stwierdziliśmy, że trzeba jakoś wykorzystać ten czas, który spędzamy w domu. Oprócz tego, że znamy się z Szymonem bardzo długo, to miałem faktycznie przyjemność kiedyś być na warsztatach kulinarnych, na których Chef Szymon pokazywał nam jak robić proponowane przez niego dania. Wolny czas pozwalał na kreatywność i chcieliśmy ten czas fajnie wykorzystać przez wspólne gotowanie. Wszyscy mogli zobaczyć jak przyszykować nowe danie stworzone przez szefa kuchni. A ja mogłem pokazać się fanom z innej strony. Wspólnym celem było fajne spędzenie czasu z ludźmi, dla których kuchnia i siatkówka są pasją. Oczywiście w tym przypadku - kuchnia Szymon i siatkówka ja. Jednak i odmienne role są dla nas inspiracją. Stąd powstała VolleyKuchnia i przyjemnie spędzony czas - podkreślił były reprezentant Polski.
Do tej pory udało się już zrealizować dwa odcinki VolleyKuchni. Obaj panowie zgodnie podkreślają, że robią to wyłącznie dla przyjemności. Chcą pokazać przede wszystkim, że przygotowanie posiłków w domu może być naprawdę miłe i wbrew wielu opiniom proste.
- Ustaliliśmy, że robimy to wyłącznie dla przyjemności. Nie reklamujemy żadnych produktów, nie walczymy o „lajki”. Chcemy po prostu pokazać jak przyrządzamy posiłki w domu. Przy okazji luźno rozmawiamy o swoich pasjach, czy życiu codziennym. W pierwszym odcinku Piotrek gotował u siebie w domu w Częstochowie, ja z kolei „nadawałem” z Kędzierzyna-Koźla. Na żywo gotowaliśmy potrawę z tych samych składników i był to tajski makaron z krewetkami w mleku kokosowym. Już kiedyś wspólnie robiliśmy to danie na warsztatach kulinarnych, na które Piotrek zabrał swoją żonę Olę z okazji Walentynek. Teraz miałem okazję sprawdzić jak odrobił lekcję z tamtego spotkania - wyznał trener ZAKSY.
I dodał - Wszyscy, którzy śledzili nasze potyczki widzieli, że nie było się do czego przyczepić. Na drugim „live” przygotowaliśmy niespodziankę – ustawiliśmy dwie kamery, połączyliśmy się na Instagramie ale, staliśmy przy wspólnym grillu. Skorzystaliśmy z faktu, że sytuacja epidemiczna już na to pozwalała. Zebrani przed ekranami mogli zobaczyć jak Piotrek niemal bezbłędnie radzi sobie z jednym z najtrudniejszych sosów – holenderskim. A ja w tym czasie grillowałem steki wołowe i szparagi. Było trochę merytoryki, trochę luzu i niestety troszkę problemów technicznych. Ale w kolejnych spotkaniach już wiemy, jak sobie z tym poradzić. Dalej chcemy utrzymywać tę formułę – luźnych spotkań skupiających się na domowym gotowaniu.
Wspólne gotowanie cieszy się coraz większą popularnością. Panowie nie powiedzieli ostatniego słowa. Planują już kolejny odcinek.
- Miłe są komentarze ludzi, którzy nas obserwowali, którzy z nami gotowali i którzy czekają na kolejne dania. Miłe jest to, że nasz program zachęcił do zrealizowania swoich planów domowych. Dla przykładu jedni kupili garnek na pieczonki, inni kupili grilla nad którym się od dawna zastanawiali, ale chęć gotowania z nami podjęła za nich tę decyzję. Nasz stek w sosie holenderskim ze szparagami był dla nich debiutem na nowym wymarzonym grillu. Jak widać VolleyKuchnia naprawdę inspiruje. Już planujemy nowe danie równie pyszne i pożądane przez naszych odbiorców. Zatem do zobaczenia - zakończył Gruszka.
Powrót do listy