Wiktor Siewierski: oddaliśmy mecz bez walki
Tauron AZS Częstochowa przegrał kolejny mecz w rozgrywkach 1. Ligi Mężczyzn. W ostatnim spotkaniu częstochowianie musieli uzać wyższość zespołu z KS Lechii Tomaszów Mazowiecki. - W czwartek oddaliśmy mecz bez walki i jakiegokolwiek punktu zaczepienia - powiedział Wiktor Siewierski, środkowy Akademików.
1LIGA.PLS.PL: Przegraliście w ostatniej kolejce 1. Ligi z KS Lechią Tomaszów Mazowiecki 0:3. W tym sezonie wasza gra chyba, tak źle jeszcze nie wyglądała, jak w tym czwartkowym meczu?
WIKTOR SIEWIERSKI: Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu… W poprzednich dwóch meczach wydawało się, że wszystko wygląda już lepiej. Mimo, że przegraliśmy to poziom naszej gry poszedł w górę. W czwartek natomiast oddaliśmy mecz bez walki i jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć…
Personalnie „nie odstajecie” od innych drużyn. Może problem z waszą grą siedzi w głowie?
WIKTOR SIEWIERSKI: To prawda, że nie odstajemy. Jednak w czwartek po naszej stronie siatki nie było żadnej atmosfery i chęci gry. Trudno mi powiedzieć z czego to wynika. Przed rozpoczęciem spotkania założenie było takie, że wychodzimy i walczymy. A wyszło jak wyszło…
Pojawiają się głosy, że słabe wyniki to po części wina trenera.
WIKTOR SIEWIERSKI: To nieprawda. Wiemy doskonale, że są takie głosy, że to wina trenera Sinana Tanika. Sami czytamy komentarze na różnych stronach. Osobiście uważam, że to nie wina szkoleniowca. Jestem po jego stronie, ponieważ to człowiek, który wkłada wiele serca w to, co robi w Częstochowie. Za każdym razem stara się znaleźć nowy bodziec, żeby na nas wpłynąć i zadziałać. Nie poddaje się i cały czas w nas wierzy. Uważam, że to my zawodnicy powinniśmy wziąć na klatę tę czwartkową porażkę.
Przed wami kolejne wymagające spotkanie. W najbliższą sobotę zmierzycie się z APP Krispolem Września.
WIKTOR SIEWIERSKI: Jedziemy do Wrześni na kolejny mecz. Mamy teraz prawie półtora tygodnia, żeby przygotować się do tego spotkania. Mam nadzieję, że będzie to lepiej wyglądało, niż ostatnio. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak usprawiedliwienie, ale przed spotkaniem z Lechią trenowaliśmy z jednym rozgrywającym. W drużynie jest kilka kontuzji. Do tego mamy okrojony skład m.in. na środku, bo ze składu wypadł Aleksander Nedeljković. Osobiście też grałem na blokadzie. Nie jest łatwo. Jednak walczymy i się nie poddajemy. Postaramy się zrobić co w naszej mocy w kolejnym meczu.
Sławomir Stol ostatnio powiedział, że musicie się sami odblokować, a wtedy będzie wam się grało znacznie łatwiej.
WIKTOR SIEWIERSKI: Też tak uważam. Po prostu, ciężko budować pewność siebie i atmosferę. Kiedy przegrywa się cztery mecze z rzędu, nawet jak widzisz, że ta gra wygląda lepiej, ale nie widzisz rezultatów to nie jesteś usatysfakcjonowany.
Mecz z Gwardią Wrocław pokazał, że możecie i potraficie walczyć jak równy z równym.
WIKTOR SIEWIERSKI: Dokładnie tak. Pokazaliśmy, że potrafimy grać. Ważny też jest jakiś procent szczęścia w grze. W secie trzecim graliśmy długą końcówkę, którą ostatecznie przegraliśmy 38:36. Wiadomo było, że ten, kto wygra tę partię, wygra cały mecz. To bardzo boli, kiedy widzisz, że jesteś blisko, a kończy się tak, że nie masz ani jednego punktu, a przeciwnik zgarnia całą pulę.