Wojciech Serafin z MKS Będzin: nie patrzyłem na tabelę. Liczyło się zwycięstwo
- Seria siedmiu zwycięstw z rzędu pokazuje, że zaczynamy stabilizować formę. Mamy bardzo dobry zespół, ale są też pewne rezerwy. Jest jeszcze trochę czasu, aby w pełni wykorzystać cały potencjał - przyznał Wojciech Serafin, trener MKS-u.
Będzinianie podtrzymali świetną passę w Krakowie, gdzie w tie-breaku pokonali AZS AGH. Nie było łatwo, bo gospodarze prowadzili już 1:0 i 19:13. Wówczas przy zagrywce Jarosława Macionczyka będzińskim siatkarzom udało się odwrócić losy seta, doprowadzając do remisu.
- Trudny teren, niewygodna hala i bardzo dobrze grający zespół z Krakowa, stawiający mocny opór. Wygraliśmy, ale nie do końca jestem zadowolony z zaprezentowanego poziomu. Wiedziałem, że to będzie ciężki bój, więc nie patrzyłem na to za ile punktów wygramy. Po prostu chciałem wygrać, liczyło się zwycięstwo - tłumaczył trener Serafin.
MKS triumfował, ale kosztem Visły Bydgoszcz spadł na trzecie miejsce w tabeli. Ekipa znad Brdy ograła Astrę Nowa Sól 3:0, dzięki czemu awansowała na pozycję wicelidera. - Spadliśmy, ale jeszcze kilka kolejek przed nami, w tym zaległy mecz z Avią Świdnik. Myślę, że jesteśmy w stanie zakończyć sezon zasadniczy na wyższej pozycji - dodał "Serek".
Duży wkład w sobotni sukces miał Mateusz Frąc, wybrany - po raz trzeci w sezonie zasadniczym - najlepszym zawodnikiem spotkania. Przy stanie 1:1 w setach zastąpił Renee Teppana w wyjściowym składzie na pozycji atakującego.
- Obaj są potrzebni, obaj muszą czuć boisko. Raz jeden jest w lepszej formie, raz drugi. Jeśli któryś z nich nie gra wystarczająco dobrze, to drugi czeka w gotowości. To jest dla mnie komfort i z tego komfortu staram się korzystać - podkreślił szkoleniowiec.
Niezwykle trudnym do zatrzymania dla drużyny ze stolicy Małopolski był Łukasz Usowicz, notujący aż 83% skuteczności w ataku. Z dwunastu piłek granych przez Jarosława Macionczyka środkowy skończył dziesięć.
- To prawda, Łukasz świetnie radzi sobie w tym elemencie, ale pamiętajmy, że cały zespół ciężko pracuje na punkty. Ktoś musi przyjąć, ktoś musi rozegrać. Siatkówka jest grą zespołową, więc każdy z zawodników ma tu swój wkład - przypomniał trener.
W meczu za przysłowiowe sześć punktów MKS spotka się z Norwidem. Będzie to już trzeci mecz tych drużyn w trzeciej hali w bieżącym sezonie. Z ligowego w Częstochowie zwycięsko wyszli rywale, a w pucharowym w Łagiszy korzystniej wypadli siatkarze z Będzina.
- Mam nadzieję, że ten tydzień przebiegnie bez zakłóceń i wszyscy będą w formie. Wszystko w bardzo dużej mierze będzie zależeć od nas, od tego jak my zagramy. Pokazaliśmy choćby w Pucharze Polski, że potrafimy grać dobre mecze z dobrymi przeciwnikami - zakończył Wojciech Serafin.
Powrót do listy