Wypowiedzi po meczu AZS AGH Kraków - eWinner Gwardia Wrocław
AZS AGH Kraków pokonała eWinner Gwardię Wrocław 3:1 w meczu 16. kolejki TAURON 1. Ligi Mężczyzn. Akademicy dopisali do swojego konta cenne trzy oczka. - Początek sezonu nie pokazywał, tego co trenowaliśmy, na co było nas stać, a teraz jesteśmy na fali wznoszącej i nic tylko dawać z siebie wszystko na treningach i czekać na te ligowe mecze, bo myślę że jesteśmy teraz w stanie grać, jak równy z równym z większością zespołów, jeśli nie z każdym - powiedział Konrad Buczek, kapitan krakowskiej drużyny.
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Kubacki, trener AZS AGH Kraków: Nie powiem, że było spodziewane zwycięstwo. Natomiast spodziewaliśmy się tego, że będziemy grali w tej rundzie lepiej i można powiedzieć, że to miało miejsce. Z wyjątkiem pierwszego seta, gdzie bardzo emocjonalnie do niego podeszliśmy. Od drugiego seta graliśmy już przede wszystkim cierpliwie. Uważam, że to o wszystkim zadecydowało. To nie było tak, że Gwardia tego dnia nie grała. Gwardia próbowała narzucić swój styl gry, natomiast my grając bardzo dobrze w defensywie, rozważnie w ataku, szukaliśmy dokładności, czyli staraliśmy się realizować tę filozofię siatkówki, którą staram się chłopakom wpoić.
Krzysztof Janczak, trener eWinner Gwardii Wrocław: Taki jest sport. Przyjechaliśmy tutaj na nietypową salę, która jest niewygodna dla nas do grania i niestety porażka. Myślę, że o ile w blokach jesteśmy lepsi, tak w ataku jesteśmy słabsi na ten moment, bo tak pokazują statystyki. Trudno, taki mecz się przydarzył, otwierający Nowy Rok. Troszkę nam jest przykro z tego powodu, ale trzeba zakasać rękawy i dalej pracować, aby następny mecz był wygrany.
Odpowiadając napytanie, czego zabrakło w tym meczu? Powiem tak - myślę, że skutecznego ataku, bo wychodzi na to, że byliśmy troszkę bardziej miękcy od zawodników z AGH w tym elemencie. Dodatkowo oczywiście mówi się, że szczęście sprzyja lepszym, ale te podbicie przypadkowo nogą... Wychodzi gość na pojedynczy blok i strzela koledze po drugiej stronie siatki w nogę i w piłkę grają oni. Trochę też pechowo, tak trzeba powiedzieć. No trudno, musimy się oblizać, zero punktów, wrócić do Wrocławia i już myśleć o następnym meczu.
Konrad Buczek, kapitan AZS AGH Kraków: Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa i przede wszystkim z trzech punktów, bo był to rywal naprawdę z górnej części tabeli, a my wygrywamy z nim 3:1. Cieszymy się ogromnie przede wszystkim z tego, że praca, którą wykonujemy na treningach procentuje na meczach ligowych. Początek sezonu nie pokazywał, tego co trenowaliśmy, na co było nas stać, a teraz jesteśmy na fali wznoszącej i nic tylko dawać z siebie wszystko na treningach i czekać na te ligowe mecze, bo myślę że jesteśmy teraz w stanie grać, jak równy z równym z większością zespołów, jeśli nie z każdym.
Oceniając cały mecz, wydaje mi się, że w pierwszym secie to my przegraliśmy, a nie Gwardia wygrała. Bo mnóstwo błędów własnych. Oni nam tylko dostarczali piłkę, a my popełnialiśmy głupie błędy. Brak cierpliwości i wynikiem tego był przegrany set. Ale cieszy to, że po takim secie, potrafiliśmy szybko wrócić na swoje tory i w tych trzech kolejnych pokazać swoją siatkówkę. Naszą siłą jest zagrywka, nie ma co tu ukrywać. Jak zagrywamy, zwłaszcza na swojej sali, to naprawdę to dobrze wygląda.
Arkadiusz Olczyk, kapitan eWinner Gwardii Wrocław: Zaczęliśmy spotkanie koncertowo. Pierwszy set układał nam się idealnie, z takiego względu, że Kraków popełniał bardzo dużo błędów na zagrywce, a my z kolei tych błędów nie robiliśmy praktycznie w ogóle. Ta gra nam się lepiła. Nie wiem, co się wydarzyło później. Mieliśmy drugiego seta i tak naprawdę w końcówce mieliśmy chyba „+2” po swojej stronie. Nagle chwila dekoncentracji i to wystarczyło, żeby zespół z Krakowa nas przycisnął i wygrał. Trochę zabrakło może mocy, nie mam pojęcia. Teraz chcę się skupić na sobotnim meczu, bo czasu jest bardzo mało.
Kamil Dębski, przyjmujący AZS AGH Kraków i MVP meczu: Było to ciężkie spotkanie, jak widać zresztą po wyniku. Pierwszy set troszkę przez nas przespany. Później zaczęliśmy gonić, ale nie wystarczyło nam czasu. Jednak od drugiego seta wzięliśmy się za siebie, zaczęliśmy grać konsekwentnie, cierpliwie i to poskutkowałotym, że wygraliśmy i to za trzy punkty, co nas niezmiernie cieszy.